Mariusz Janik przyznał, że 31 sierpnia, 7, 8 i 19 września 2009 r. logował się na jednym z chojnickich portali i wpisał komentarze pod adresem burmistrza. - Czy przyznaje się pan do przestępstwa? - pytał sędzia Radosław Wyrwas. - To nie było przestępstwo - odpowiedział Janik. - To była prawda!
Na wczorajszej rozprawie Janik wrócił do starej sprawy związanej z nagraniem go przez pracownicę urzędu miejskiego Ewę G.
Dlaczego? Chce udowodnić, że to burmistrz zlecił jej to nagranie, a trzech innych pracowników poprosił potem o pomoc. Sprawa Ewy G. przed słupskim sądem jeszcze się zresztą nie zakończyła. Janik składa zażalenie na warunkowe umorzenie. - Jestem w tej sprawie pokrzywdzony, więc jestem zainteresowany procesem - uzasadnił.
Wczoraj Finster zeznał w sądzie, że to Ewa G. sama zaoferowała się, że nagra rozmowę, a on na to przystał, gdy usłyszał, jakie rewelacje opowiada o nim J. Przyznał jednak, że dyktafon był urzędowy. Janik zamierza teraz udowodnić, że zarzucając burmistrzowi "złodziejstwo", odniósł się właśnie do wykorzystywania przez burmistrza jego pozycji. Chodzi o wydawanie poleceń służbowych informatykowi miejskiemu, sekretarce i pracownikowi Parku Wodnemu.
Informatyk rzeczywiście w czasie pracy skopiował płytę CD z nagraniem (burmistrz nie jest tylko pewien, czy dał informatykowi swoją płytkę, czy ten wziął ją z urzędu). Burmistrz wyjaśnił, że skopiowanie płytki zajęło najwyżej minutę, i przypomniał sobie, że już wcześniej prosił informatyka o kopiowanie płyt z muzyką.
Na kolejnej rozprawie będzie przesłuchany nie tylko informatyk, ale i pozostali pracownicy. Sekretarka będzie na przykład pytana o spisanie stenogramu z nagrania. Zdaniem burmistrza zrobiła to poza pracą. Pracownik Parku Wodnego, przyjaciel burmistrza, powie natomiast, jaka była jego rola w opracowaniu nagrania. Janik uważa, że ten zmanipulował nagranie, poprzez "wyłowienie" wybranych fragmentów. Finster twierdzi natomiast, że poprosił kolegę o "wyczyszczenie szumów".
Janik twierdzi też, że ma inne przykłady nagannych działań Finstera, chce je ujawnić dopiero na kolejnej rozprawie (17 września).
Wczoraj była też mowa o Parku Wodnym i dotacjach do niego, które Janik nazywa "bezzwrotnymi pożyczkami" i o zmonopolizowanej radzie miejskiej. - Wszystkie decyzje radnych są zgodne z oczekiwaniami Finstera - mówił Janik. - Jeżeli ktoś sprawia kłopoty, to jest wzywany od razu na dywanik do burmistrza.
Czytaj e-wydanie »