CHOJNICE Gdy koledzy reanimowali Ukraińca, bracia przyjechali drugi raz. Zamiast pomóc, znów zaatakowali

Przypomnijmy, 14 grudnia ub. r. Daniel S. razem z nieletnim bratem Zbigniewem przejeżdżał ulicą Zygmunta Augusta. Zauważył dwóch mężczyzn, którzy przed posesją pakowali deski do samochodu. Gdy rozpoznał Teodora S., zatrzymał auto i zaczął go wyzywać. Taki był początek sprzeczki, która zakończyła się tragicznie dla Valerego.
Między Danielem S. a Teodorem S. doszło do szarpaniny. Valery przenosił akurat części samochodowe do auta na podwórku. Widząc, że do kłótni chce włączyć się brat Daniela, zatrzymał go. Właśnie ta interwencja skończyła się dla niego źle. Zatrzymany Zbigniew uderzył Valerego w twarz, a ten nie pozostał mu dłużny. Zajście kątem oka widział Daniel S. Podbiegł do Ukraińca i uderzył go pięścią w twarz.
Bracia S. odjechali, ale wrócili po kilku minutach z ojcem. Valery leżał już na ziemi, a jego dwaj koledzy próbowali go reanimować. Romowie podbiegli do klęczących. Najpierw ojciec uderzył kijem w plecy Jarosława O. i w rękę Teodora S., a jego synowie zadali kijami ciosy bezbronnemu Valeremu. Daniel S. dwa razy w tułów, a Zbigniew S. w nogi.
Starszy z braci wkrótce stanie przed chojnickim sądem. Odpowie z wolnej stopy. Mieszka kilkadziesiąt kilometrów za Chojnicami. Mimo że założył rodzinę (ma dwoje dzieci), nie pracuje i wciąż jest na utrzymaniu rodziców. Wobec nieletniego toczy się osobne postępowanie.
Dodajmy, że prokurator umorzył postępowanie dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej Teodora S. i Jarosława O. Dlaczego? Uzasadnia to tym, że są to czyny ścigane z oskarżenia prywatnego. Warto zauważyć jednak, że prokurator może sam podjąć postępowanie, jeżeli uzna, że przemawia za tym interes społeczny.