Chojnice Jak znaleźć się na Cambridge? Okazuje się, że nie jest to takie trudne...

Bo na uniwerku w Warszawie poziom na informatyce, najbliższej sercu Szymona, poziom też jest wyśrubowany i nie odbiega od światowych standardów. Ale tak wyszło, że spróbował startu na Cambridge.

Stuprocentowy chojniczanin, do 16 roku życia związany z Chojnicami, edukację zaczął w Szkole Podstawowej nr 8, potem w Gimnazjum nr 1 i jak twierdzi, była ona na tyle dobra, że dostał się do renomowanego liceum - "trójki" w Gdyni. Tam postawił przede wszystkim na przedmioty, które go interesowały, a więc matematykę, informatykę i angielski, a maturę zdał śpiewająco. - Jedynie z polskiego miałem dwóję, ale dobrze mi z tym - śmieje się Szymon.

Jak już zdecydował się na start na Cambridge, czekało go napisanie aplikacji, której najistotniejsza część polegała na tym, żeby przekonać ludzi z uczelni, że jest się dobrym na ten kierunek, na który człowiek chce się dostać.

Potem są rozmowy kwalifikacyjne. - Z matematyki i informatyki - opowiada Szymon. - Totalnie na luzie do tego podszedłem, bo tam obowiązuje styl - zero garniturów, więc ubrałem taką żarówiastą bluzkę i do dzieła. Tam jest przyjęta pewna swoboda w zachowaniu i dobrze widziane są żarty.
A ponieważ spełnił wymagania, więc się dostał. Co prawda nie do końca tak, jak sobie wymarzył, bo zamiast informatyki będzie miał fizykę, ale mówi, że ją też lubi...

Na pewno nie będzie miał kłopotów z językiem, bo od kołyski niemal rodzice posyłali go na rozmaite kursy, więc nie ma obaw, że sobie nie poradzi.

Jest jeszcze jedna subtelna rzecz, którą trzeba wziąć pod uwagę - koszty nauki. Czesne to ok. 3 tys. 290 funtów, ale trzeba też mieć coś na życie. Nie jest jednak tak źle, bo można wziąć kredyt, który jest bardzo korzystny dla studentów, i dostać stypendium.
- W sumie w ciągu roku musimy wyłożyć z własnej kieszeni ok. 3 tys. - 4 tys. funtów - podsumowuje Szymon.