Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice. Józef Wilkoń ma wystawę w Kurzej Stopie

TEKST I FOT. MARIA EICHLER
Józef Wilkoń z Barbarą Zagórską, dyrektorką muzeum podczas otwarcia wystawy w Kurzej Stopie
Józef Wilkoń z Barbarą Zagórską, dyrektorką muzeum podczas otwarcia wystawy w Kurzej Stopie Maria Eichler
- Ładnie, ładnie, zamaszyście - chwalił artysta dzieciaki, które przyszły do Kurzej Stopy, by poćwiczyć pod jego okiem. - Widać, że macie tu dobrych nauczycieli.

Józef Wilkoń to nie tylko mistrz rysunku i ilustracji do bajek i baśni, także - jak się okazało - pełen uroku człowiek, łatwo nawiązujący kontakt z dziećmi. Zanim zaczęły malować farbkami, uczestniczyły w miniinscenizacji, w której miały szansę zagrać rolę czarnego kotka, lwa, tygrysa czy pantery. Potem pędzle poszły w ruch, by bohaterów opowiastki namalować.

Przeczytaj także:Chojnice. Muzeum Historyczno-Etnograficzne zaprasza do oglądania nowej wystawy

Kurza Stopa pękała w szwach. Dzieciakom się spodobało i to one pierwsze zobaczyły wystawę prac Józefa Wilkonia, która oficjalnie została otwarta po południu. Nie mogły się napatrzeć na podwieszone pod sufitem rybki, na niedźwiedzia czy tygrysa z drewna i gąski z Kapitolu.

Później wystawę obejrzeli dorośli. - To nasza wakacyjna propozycja - mówiła Barbara Zagórska, dyrektorka muzeum. - Dla najmłodszych, ale też dla całej rodziny.

- Są tu moje prace z różnych lat - rekomendował Józef Wilkoń. - Nawet sprzed lat pewnie 50-ciu, skoro mam już siwe włosy...Także ilustracje przestrzenne, czyli rzeźby, bo pracuję nie tylko kredką czy pędzlem, również piłą albo siekierą.

W Chojnicach w bibliotece miejskiej do połowy października będzie witał czytelników 600-kilogramowy tur, a artysta zdradził, że popełnił też naturalnej wielkości słonia, który gdyby nie został wypatroszony, to pewnie ważyłby z półtorej tony...
Surowiec do rzeźb nie jest problemem, bo jak stwierdził, w naszym kraju trwa barbarzyńska wycinka drzew, nawet zabytkowych alei, stąd o drewno nietrudno. Przy okazji zaapelował, także do obecnego na otwarciu wystawy posła Leszka Redzimskiego, by ten proceder zahamować, bo niedługo Polska stanie się pustynią.

Jak to się stało, że zajął się ilustracją? - Z potrzeby - śmieje się. Zakochał się w studentce ASP z Warszawy, po dwóch tygodniach był ślub, a wkrótce na świat przyszedł syn. - Byłem jednym z najlepszych rysowników na uczelni w Krakowie - wspomina. - I powiedziano mi, że ilustrowanie książek to najlepszy sposób na zdobycie środków do życia. Szybko w to wszedłem, zdobyłem uznanie w kraju i za granicą. Myślałem sobie - namaluję książeczkę, a potem zajmę się obrazami. Ale to się okazało pułapką, co nie znaczy, że w ogóle nie maluję na płótnie...

Uważa, że dzieci trzeba traktować poważnie i nie należy do nich szczebiotać. - Wypada rzeczy przedstawiać zwyczajnie i liczyć na ich wrażliwość - podkreśla. - Przecież one rodzą się z taaką głową! Jest gotowa na przyjęcie wielu wartości.
Kiedyś w jego domu było wiele kotów i psów. Nie było wojny, a miłość do tego stopnia, że kociaki spały między nogami psów. Teraz ma dwie słodkie suczki wilczate szpice. Kota ani jednego, bo przynosiły mu martwe ptaki z ogrodu, a nie chciał, by je zabijały.

Artysta dostał w prezencie jedną z prac wykonanych przez dziesięcioletnią chojniczankę, a już po oficjalnych mowach w luźnej pogawędce przy winie opowiadał o swoich kontaktach z Japonią, wspominał dzieciństwo, nauczyciela rysunku, mówił o kolejnych projektach wydawniczych. I aż żal było się żegnać...
Na szczęście wystawa jest czynna do 15 października i każdy zdoła obejrzeć niezwykłe królestwo mistrza Wilkonia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska