
(fot. Anna Klaman)
Po mieście szybko rozniosła się wieść, że warto się tam wybrać, więc i klientów było tam sporo. Ale dzisiaj lokal jest zamknięty, bo ktoś rozlał przed lokalem jakąś substancję. Śmierdziało tak, że będący w środku pracownicy poczuli się słabo. Jeden z mężczyzn nawet na chwilę stracił przytomność. - Byłam w kuchni - mówiła "Pomorskiej" jedna z kucharek. - Nagle poczułam straszny smród. Musieliśmy uciec. Ktoś musiał rozpylić jakiś gaz. Nie rozumiem tego.
Czytaj: Uwaga, oszuści! Dzwonią, opowiadają poruszającą historię i chcą nas naciągnąć na pieniądze
To nie był najprawdopodobniej gaz, tylko jakaś śmierdząca substancja.
W barze było akurat siedem osób. Służby medyczne udzieliły im pomocy na miejscu. Nikogo nie trzeba było przewozić do szpitala. Poszkodowani, gdy straż pożarna pracowała w środku, obserwowali to, co się dzieje na ulicy. Siedzieli na chodniku. Słychać było głosy, że to musiało być działanie konkurencji zazdrosnej o sukces baru.
- Wyjaśniamy okoliczności - mówi Magdalena Stolp, rzeczniczka chojnickiej policji. - Na miejscu pracowali policjanci wydziału kryminalnego i wydziału prewencji oraz technik kryminalistyki.
O zdarzeniu powiadomiono sanepid. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna będzie teraz ustalać, jaki był skład rozlanego z butelki płynu.