Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice. Ludzie palą byle czym, bo tak jest taniej

MARIA EICHLER
apeluje, by coś zrobić w sprawie trującego ciepła
apeluje, by coś zrobić w sprawie trującego ciepła Maria Eichler
Tomasz Cisewski mieszka na Waryńskiego. Martwi go to, że coraz częściej po wyjściu na dwór nie ma czym oddychać, a o otwarciu okna można tylko pomarzyć.

Dlaczego? W domkach jednorodzinnych często używa się do ogrzewania wnętrza niekonwencjonalnych sposobów. Spala się wszystko, co wpadnie w ręce, np. plastikowe opakowania czy butelki.
- Nie da się wyjść na zewnątrz, nie da się otworzyć okna - mówi chojniczanin. - Rozmowa sąsiedzka też nic nie daje, bo ludzie mówią, że muszą oszczędzać.

Cisewski uważa, że trzeba pilnie edukować, iż takie praktyki są szkodliwe dla zdrowia i dla otoczenia. Bo ta świadomość nie jest jeszcze powszechna. Próbował zainteresować tematem kominiarzy i strażników miejskich, ale rezultaty są mizerne.

- To prawda - mówi Marek Wituszyński, szef Fundacji Ekologicznej Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej. - My też usiłowaliśmy zainteresować ratusz tym tematem, ale skończyło się na niczym. A problem jest dotkliwy, na Kardynała Wyszyńskiego jest taki smog, że w niektóre dni nie widać nic poza czubkiem bazyliki i kościoła gimnazjalnego. W centrum w starych kamienicach, gdzie są jeszcze kaflowe piece, jest to samo.

Fundacja organizowała swego czasu akcję wymierzoną przeciwko "trującemu ciepłu", ale nie wiadomo, czy jeszcze ktoś o niej pamięta. Były plakaty i ulotki uświadamiające, dlaczego tak groźne jest spalanie plastikowych odpadów w piecach. W radzie miejskie temat podjęły dwie komisje - komunalna i oświaty.
- Chciałem też trafić na zebrania osiedlowe - opowiada Wituszyński. - Ale zainteresowanie było nikłe. Zaś komendant straży miejskiej stwierdził, że nie ma prerogatyw, by egzekwować przepisy w tym zakresie.

Szef Fundacji dodaje, że wyziewy z pieców mają negatywny wpływ na zdrowie, na rośliny, na wygląd elewacji. Ale do tej pory te argumenty nie skutkowały - odbijały się jak groch o ścianę. Ekolodzy chcą wrócić do rozmów. Nie wiedzą jeszcze, czy akcja będzie taka sama jak wcześniej, czy pokuszą się o coś nowego.Od trzech lat nie dostają pieniędzy na edukację ekologiczną, co ich zdaniem jest represją za ich stanowisko w sprawie parku 1000-lecia.

- Próbowałem uświadamiać ludzi na moim osiedlu - wzdycha Wituszyński. - A na drugi dzień miałem wybitą szybę w aucie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska