- Za przekazane fundusze zamierzamy kupić to, o co prosili nas Ukraińcy - informuje Roman Guzelak, szef Promocji Regionu Chojnickiego. - Są to śpiwory, karimaty, koce. Żywność - z dłuższym terminem ważności i taka przeznaczona na szybkie użycie.
Armia w potrzebie
Idea jest taka, by dostarczyć to, co może się przydać mieszkańcom Korsunia, którzy służą w ukraińskiej armii. - Ta jest w rozsypce, właściwie brakuje wszystkiego - relacjonuje Guzelak. - A więc rodziny, znajomi i sąsiedzi zrzucają się, żeby wyposażyć żołnierzy.
Przydaje się więc także bielizna w ciemnym kolorze i materiały opatrunkowe, bo Korsuń co prawda nie jest ogarnięty wojną, ale działania wojenne toczą się we wschodniej Ukrainie. - Mamy też fajnych sponsorów - dodaje Roman Guzelak. - Na nasz apel odpowiedziały nasze wielkie sklepy, takie jak Kaufland czy Carrefour. Jestem też po rozmowach z panią Łucją Resler i z Jerzym Guentzlem, więc myślę, że to grono się powiększy.
Są też tacy przedsiębiorcy, którzy oferują pomoc w transporcie i w zakupie paliwa, więc z tym nie będzie problemu. - Zawieziemy wszystko busem - mówi Guzelak. - Pojadę ja i najprawdopodobniej moja żona. Już nie raz to robiliśmy, więc podejrzewam, że pójdzie sprawnie. Zakładam, że Ukraińcy z Korsunia będą nas trochę pilotować.
Przeczytaj również: Czy chcemy poświęcić swój komfort życia na rzecz Ukraińców?
Na pytanie, czy nie boi się tam jechać, przypomina, że w samym Korsuniu jest spokojnie. - Bać mogą się ci, którzy mają coś na sumieniu - dopowiada. - Ja wielokrotnie wiozłem tam pomoc.
Niemcy też pomocą
Miłe jest to, że do chojnickiej pomocy dla Ukrainy włączyli się też Niemcy z Emsdetten. - Dostaliśmy od nich trochę odzieży, materiały opatrunkowe, rzeczy dla inwalidów - wymienia Guzelak. - Gdyby było tego jeszcze więcej, pewnie byłby problem z zapakowaniem się.
Ale nie powie "nie", jeśli jeszcze ktoś z chojniczan będzie chciał przekazać jakiś dar dla mieszkańców Korsunia. Ważne, by były to podobne rzeczy, o jakie prosiło stowarzyszenie "Mosty Przyjaźni" z Korsunia, bo takie są najpilniejsze potrzeby. Kto chciałby wesprzeć sierpniowy transport, może jeszcze kontaktować się z Promocją Regionu Chojnickiego na Starym Rynku 2 w Chojnicach.
- Jedziemy tam, wyładowujmy i wracamy - mówi Guzelak. - Nie zostajemy tam dłużej.
To pierwsza taka sytuacja, gdy Chojnice reagują na takie problemy partnerskiego miasta w państwie zagrożonym wybuchem wojny.
Czytaj e-wydanie »