Gospodarze z powiatu chojnickiego poparli rolników z Bydgoszczy, którzy podobną akcję zorganizowali kilka dni temu. Ciągniki wyruszyły o godz. 11 z placu Piastowskiego. Przejechały przez rondo 25-lecia "Solidarności" i rondo Strzeleckie, a następnie wróciły na pl. Piastowski.
Stamtąd rolnicy pieszo przeszli do starostwa, by przekazać staroście petycję do ministra rolnictwa. Domagają się m.in. wstrzymania importu mięsa skażonego dioksynami z Niemiec i wprowadzenia obowiązku znakowania mięsa z rodzimej produkcji. - Konsument powinien widzieć na półkach, że mięso jest polskie - mówi Janusz Janik z Moszczenicy. - Pamiętam, że jak byłem w latach 90-tych w Szwecji, widziałem w sklepach tanie mięso. Dziwiłem się, że zalega na półkach i nikt go nie kupuje. Usłyszałem, że jest tak, bo jest duńskie.
Dariusz Dąbrowski z Silna mówi, że o sytuacji najbardziej świadczą liczby. W latach 70-tych rolnicy hodowali ok. 21 mln sztuk świń, teraz jest ich tylko 9 mln. - Nie ma mowy o nadprodukcji - mówi. - Za kilogram tucznika dostajemy tylko nieco ponad trzy złote. Nie ma opłacalności hodowli, bo kalkulacja jest prosta. Dostajemy mniej, a płacimy więcej za paliwo i środki do produkcji i musimy konkurować z rolnikami spoza kraju, którzy dostają większe dopłaty niż my. Jesteśmy na równi pochyłej.
Czytaj e-wydanie »