Propozycja wakacyjnego wypadu uczniów do USA to pokłosie wizyty w tym kraju Marka Szczepańskiego, etatowego członka zarządu powiatu chojnickiego. Mieli przecierać szlaki dla kolegów, bo Szczepański zakłada, że uda się nawiązać partnerskie kontakty z Gratiot w stanie Michigan, które ma już takie relacje z Ludwigslust - obecnym partnerem starostwa.
Na razie stanęło na tym, że tylko czwórka uczniów miała skorzystać z dobrodziejstwa zaproszenia do USA, ale po ostatnim zarządzie wiadomo, że będą z tego nici. Dlaczego?
- Nie chodzi o pieniądze - zarzeka się starosta Stanisław Skaja. - Mieliśmy sfinansować podróż opiekuna i zawieźć oraz przywieźć młodych ludzi z Frankfurtu. Dalibyśmy radę, ale powstaje pytanie o sposób organizacji tego wyjazdu.
O co konkretnie chodzi? Starosta nie ukrywa, że nie podoba mu się to, że młodzi ludzie mają spać u rodzin, a nie wiadomo, co to za ludzie. - A jeśli coś się stanie, to co? - pyta retorycznie.
Poza tym niejasna jest też rekrutacja na wyjazd, bo w zasadzie załapali się na niego ci, których rodziców na to stać. A przecież powinny obowiązywać jakieś reguły. Może taka eskapada powinna być za bardzo dobre stopnie albo inne osiągnięcia w nauce?
Nie wiadomo też do końca, jaki będzie program pobytu. A przecież nie może być tak, że będzie to jedna wielka improwizacja z prawdopodobną, ale nie pewną wyprawą do Chicago.
- W sumie trzeba to po prostu lepiej dograć - stwierdza starosta. - Będziemy chcieli tu uporządkować.
Marek Szczepański jest rozczarowany. - Decyzję podjęto bez mojego udziału - mówi. - W sytuacji, gdy wszystko było już umówione. To nie jest fair.
Czytaj e-wydanie »