Sierpień w wykonaniu zespołu Macieja Bartoszka był udany, bo jest ciągle niepokonany! Zdobył 9 punktów (2 zwycięstwa - 3 remisy - 0 porażek); bramki: 11-9 i wywalczył, po wygranej ze Stalą Mielec 2:0, awans do 1/8 finału rozgrywek o Puchar Polski. Obok lidera - Wigier Suwałki i Zagłębia Sosnowiec pozostaje w I lidze nadal niepokonany. W sumie „Chojna” nie przegrała od ośmiu kolejnych spotkań. To najlepszy początek sezonu z czterech na zapleczu ekstraklasy.
Błędy do poprawki
Sportowe porzekadło zachęca, aby „zwycięzców nie sądzić”. Trzeba zrozumieć piłkarzy, że czują pod sercem niedosyt, zwłaszcza ze straconych 4 punktów w meczach na własnym boisku ze Zniczem Pruszków i Wisłą Puławy. Ale równolegle trzeba wytknąć przyczyny, dla których nie było lepiej. Szczegółowo dokonaliśmy tego po ostatnim meczu ligowym, właśnie z zespołem z Puław, choć do końca nie wyczerpaliśmy tematu.
Po dużym „zjeździe”, jaki zawodnicy wykonali w poprzednim sezonie, nastąpiła - z momentem objęcia zespołu przez trenera Bartoszka - zdecydowana poprawa. Ale może być lepiej. I powinno - zważywszy, że latem w klubie nie było wietrzenia szatni. Dziś „Chojna” tworzy stabilny team, a jego atutem jest ligowe doświadczenie, co najmniej, kilku graczy. Niestety, nie zawsze przekładające się na boisku. To musi się poprawić i przekuć na lepsze wyniki.
Pięty Achillesa
Początek sezonu 2016/17 pokazał boleśnie, że w zespole nie ma żadnego doświadczonego bramkarza. Dwaj młodzieżowcy - Michał Dumieński i Kamil Miazek nie mają jeszcze wystarczających „papierów” na grę w I lidze. Nie dają zespołowi tak potrzebnej pewności, że jeśli w polu nie pójdzie tak jak trzeba, to (prawie) zawsze można liczyć na nich.
Ale nie tylko golkiperzy są sprawcami stanu, że Chojniczanka legitymuje się dotychczas jedną z najgorszych defensyw w lidze. W ogóle, to jest jak ”Doktor Jekyll i pan Hyde”. W delegacjach (Katowice iBielsko-Biała) obrona tworzy omal monolit (2 stracone gole), w domu gra zastanawiająco nieregularnie; to jest możliwie najłagodniejsze określenie. Oczywiście, we współczesnej piłce bronić powinna cała drużyna z drobnymi wyjątkami wynikającymi z obranej taktyki). Tak było, bezspornie przeciwko GKS Katowice i Podbeskidziu. W domu zespół popełniał rażące błędy w organizacji gry obronnej.
Chojniczanie mają też drugą piętę. Zdecydowanie więcej spodziewano się po występach napastników. Pod nieobecność Tomasza Mikołajczaka (walczy z odnowioną kontuzją, acz gra w rezerwach?) zawodnicy na pozycji nr. 9 - Filip Kozłowski, Patryk Mikita i Andrzej Rybski nie stanęli dotychczas na wysokości zadania. Drużyna gra piłkę ofensywną. Liczba przeprowadzonych akcji nie przekłada się zawsze na strzelone gole. Chojniczanka przy tym potencjale powinna się bić o miejsca, minimum, 3-5!