CHOJNICZANKA CHOJNICE - WISŁA PŁOCK 1:1 (1:1)
Chojniczanka - Wisła Płock 1:1 (1:1)
Bramki: Siemaszko (30, głową) - Janus (26).
CHOJNICZANKA: Misztal - Chyła, Kieruzel I, Markowski, Pietruszka - Czerwiński, Feciuch - Gancarczyk, Zawistowski, Iwanicki I (70. Lisowski) - SiemaszkoI (82.Radler).
WISŁA: Kiełpin - Stefańczyk I, Magdoń, Sielewski I, Hiszpański - Góralski, Wlazło, Janus, Iliev (86. Lebedyński), Kasprzycki (46. Stępiński I) - Krzywicki (46. Ruszkul).
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Warmińsko-Mazurski ZPN). Widzów: 1 000.
Trener Mariusz Pawlak zapowiadał korekty w składzie i tak było. Do bramki wrócił Misztal; poza wyjściowym składem znalazł się Radler, a zastąpił go Markowski. Do wyjściowej "11" powrócił - po kontuzji - Czerwiński (młodzieżowiec), a Niedzielę i Mikołajczaka (za kartki) zastąpili Iwanicki i Siemaszko.
Odrobina kopaniny
Do 20. minuty spotkanie nie zachwycało. Gospodarze posiadali lekką przewagę w polu, lecz nie potrafili przeprowadzić płynnej akcji zakończonej dośrodkowaniem czy strzałem. Wisła rozpoczęła dla odmiany przyczajona, grała momentami na zasadzie "ty do mnie, ja do ciebie". Podopieczni Marcina Kaczmarka starali się podaniami we własnej połowie zaprosić rywali, aby podeszli wyżej, a potem błyskawicznie ich skontrować. Piłkarze z Chojnic dobrze przeczytali te intencje.
Gole z wyższej półki
Gra nabrała rumieńców od 25. min. Wówczas goście wprowadzali piłkę z autu. Iliev podał do Janusa. Najskuteczniejszy piłkarz Wisły skontrował futbolówkę na prawą nogę i huknął jak z armaty. Piłka wylądowała, przy niedowierzaniu kibiców, pod spojeniem poprzeczki i słupka. Dlaczego nikt z miejscowych nie doskoczył do piłkarza gości?
Michał Markowski nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć: - Akcja gości rozwinęła się bardzo szybko. Myśmy bronili w strefie, ale chyba za daleko. Uważam jednak, że nie pozwoliliśmy dziś rywalowi na wiele.
Utrata gola nie zajmowała kibiców za długo, bo miejscowi zareagowali natychmiast. W 29. min., po krossowym podaniu z lewej strony, piłkę przejął Gancarczyk. Dośrodkował, a Siemaszko precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Kiełpin, podobnie jak wcześniej Misztal, nie miał szans na obronę, bo futbolówka po drodze skozłowała.
Chojniczanie poszli za ciosem. Szukali drugiej bramki i w 37. min. bliski ponownego wpisania się na listę strzelców był Siemaszko. Po koronkowej akcji z Iwanickim uderzył lewą nogą w krótki róg, lecz bramkarz gości sparował piłkę na rzut rożny.
Więcej złośliwości, niż gry
Po zmianie stron żadnej z drużyn nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki. Po udanym początku w wykonaniu gości, potem do głosu doszli piłkarze Pawlaka, a Wisła próbowała kontratakować .
Najlepiej tą część meczu podsumował trener Kaczmarek: - Dużo było zaangażowania z obu stron, agresywności, momentami niepotrzebnej, a mało gry w piłkę.
Z kolei Mariusz Pawlak żartobliwie stwierdził, że Wisła po dwóch ostatnich porażkach z Chojniczanką, wyciągnęła właściwe wnioski. - Dziś spotkały się dwa zespoły z charakterem. Grały agresywnie, w dobrym tempie, jednak brakowało płynnych akcji.