Pani Ewa z bloku przy ul. Grunwaldzkiej na Okolu jest niepełnosprawna psychicznie.
To samotna kobieta. Nie ma żadnej rodziny. - Coraz gorzej z nią - oceniają sąsiedzi. - Ostatnio wyszła na dwór na boso. Chodziła po śniegu. Często zaczepia ludzi. Parę dni po otrzymaniu renty prosi o jedzenie. Możemy jej pomagać, ale nie cały czas. Od tego są odpowiednie służby. Niech zainterweniują, zanim będzie za późno - uważają.
Przeczytaj także:Chory psychicznie mężczyzna terroryzuje mieszkańców bydgoskiego Śródmieścia
Kontaktujemy się z Rejonowym Ośrodkiem Pomocy Społecznej na Błoniu. Pani Ewa to jego podopieczna. - Znamy ją bardzo dobrze - przyznaje Małgorzata Raczyńska, kierowniczka ROPS. - Nasza pracownica codziennie odwiedza panią Ewę. Pomaga jej sprzątać, robić zakupy, płacić rachunki. Nawet obiady jej przynosi. Chcemy jej dalej pomagać, ale ona odmawia współpracy.
To znaczy? Często nie otwiera drzwi pracownicy socjalnej. Jak już podopieczna otworzy, to i tak nie słucha tego, co opiekunka do niej mówi.
Pracownica ośrodka opieki społecznej wpadła na pomysł, że 62-latka nie musi chodzić do lekarza. To do niej psychiatra przychodzi.
Byłoby pewnie inaczej, gdyby schorowana przyjmowała lekarstwa. A ona ich w ogóle nie bierze. Zmusić jej do tego nikt nie może.
Wkrótce miejsce zamieszkania kobiety może się zmienić. - Sąd zdecydował o umieszczeniu tej pani w placówce dla schorowanych osób - dodaje Raczyńska. - Spróbujemy przyspieszyć realizację decyzji i poszukać jej miejsca.
Czytaj e-wydanie »