Kilka minut po godz. 13.00 do bazy zabiegowej sanatorium Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wszedł starszy mężczyzna.
- Pytał o ceny zabiegów - mówi Agnieszka Wyborska, kierowniczka działu usprawnienia leczniczego. Gdy tylko jedna z pracownic opuściła swoje biuro, wykorzystał sytuację i sięgnął do jej torebki.
- Nagle z toalety wróciła koleżanka i krzyknęła, że została okradziona. Jej torebka była otwarta i brakowało portfela. Rzuciłyśmy się na poszukiwanie mężczyzny, którego chwilę wcześniej widziałyśmy. Zobaczyłyśmy jak wychodzi z budynku i kieruje się ku poczcie - opowiada Agnieszka Wyborska.
Kobiety wypadły z krzykiem z sanatorium. Od strony poczty nadchodził akurat kuracjusz, który zorientował o co chodzi i błyskawicznie zareagował. Złapany złodziej wyjął spod koszuli skradziony portfel, oddał go i sądził, że będzie mógł się oddalić. Ku jego zaskoczeniu, na miejscu błyskawicznie pojawiła się policja, wezwana przez innych pracowników.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mężczyzna został zarejestrowany przez kamery monitoringu także w innych ciechocińskich sanatoriach, gdzie dochodziło do kradzieży. Wcześniej nie udało się go zidentyfikować ani ująć. Dopiero dzielne pracowniczki sanatorium MSWiA oraz kuracjusz oddali złodzieja w ręce policji.