https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciechocinek. Nie wszystkich cieszy budowana nawierzchnia ulicy Żytniej

Jadwiga Aleksandrowicz
- Okazuje się, że oddaliśmy naszą ziemię nie na chodnik czy szerszą jezdnię, tylko na trawnik. I kto ma o niego dbać? My? - denerwuje się Barbara Iwińska.
- Okazuje się, że oddaliśmy naszą ziemię nie na chodnik czy szerszą jezdnię, tylko na trawnik. I kto ma o niego dbać? My? - denerwuje się Barbara Iwińska.
O tym, że mieszkańcy ulicy Żytniej mieli już dość taplania się w błocie pisaliśmy kilkakrotnie. Teraz kończy się budowa asfaltowej jezdni i chodnika, ale nie wszystkich to cieszy.

- Kiedy skarżyliśmy się "Pomorskiej", że nie możemy się od lat doprosić porządnej ulicy, zarzucano nam, że to nasza wina, bo nie chcemy oddać swoich gruntów. Oddaliśmy. I co? Akurat na całym tym kawałku zrobiono trawnik, oddzielający szeroki chodnik od naszych posesji, a jezdnia jest tak wąska, że dwa samochody z trudem się mijają - denerwuje się Barbara Iwińska.

Barbarę Iwińską akurat ta wąska jezdnia, zaledwie pięciometrowej szerokości, dotyka szczególnie, bo Iwińscy prowadzą działalność gospodarczą, przyjeżdżają tu duże samochody i nijak nie mogą wjechać na posesję, bo zrobiono zbyt wąskie wjazdy.

- Prosiłam, tłumaczyłam: przesunę swój płot, ale zróbcie mi szerszy wjazd. Kazano mi za to zapłacić - denerwuje się kobieta. Wspomina budowę chodnika po drugiej stronie ulicy.
- Nie wiem, po co wybudowano ten chodnik na tyłach posesji, znajdujących się na ulicy Związkowców. Tym chodnikiem nikt nie chodzi. Tylko zarasta chwastami, a mogłaby tu być szersza jezdnia - pokazuje dorodne chwasty wyrastające między chodnikowymi płytkami.
- Do nas przyjeżdżają duże lawety z samochodami. Jak mają tu wjechać? Od trzydziestu lat płacę miastu podatki z tej działalności. Mam ją teraz zamknąć tylko dlatego, że ktoś robi ulicę nie dla wygody mieszkających tu ludzi, tylko jak mu pasuje? - pyta.

Burmistrz Leszek Dzierżewicz tłumaczy, że gdyby szerokość jezdni i chodników była inna niż przewidują normy, miasto nie dostałoby pozwolenia na budowę. Twierdzi, że Barbara Iwińska jest jedyną osobą z tej ulicy, która ma pretensje, najpierw o chodnik, który już wcześniej wybudowano, a teraz o wjazd do jej posesji.

- Wykonawca gotów jest zrobić wjazd, jaki pani Iwińska sobie życzy i część chodnika ułożyć tak, by stanowił on coś w rodzaju parkingu przed posesją tej pani. Ale to są dodatkowe koszty, bo musi być między innymi grubsza kostka. Miasto nie może ich ponosić - tłumaczy burmistrz. Zaprzecza też jakoby nie mogły się mijać na jezdni dwa samochody , bo jezdnia ma 5 metrów i 5 centymetrów szerokości, między pojazdamni jest około metra wolnej przestrzeni.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska