https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co drugi dzień w Inowrocławiu rozpada się małżeństwo. Dlaczego?

Ewelina Jagodzińska
Inowrocławianie rozwodzą się coraz częściej
Inowrocławianie rozwodzą się coraz częściej Ewelina Jagodzińska
Niezgodność charakterów, zdrada, alkoholizm to najczęściej deklarowane przez małżonków przyczyny rozpadu związku.

W Inowrocławiu do rozwodów dochodzi średnio co drugi dzień. W minionym roku Urząd Stanu Cywilnego zarejestrował 173 rozwody, rok wcześniej było ich 180, w 2013 r. 174, a w 2012 r. 199.

- W porównaniu do lat 90-tych liczba ta niemalże podwoiła się. Powodów wzrastającej liczby rozwodów jest wiele - mówi Tomasz Kuczma, psychoterapeuta z Inowrocławia. - Zmienia się nasza obyczajowość. Rozwód jest dzisiaj rozwiązaniem zdecydowanie bardziej akceptowalnym społecznie niż kiedyś. Poza tym jesteśmy bardzo skoncentrowani na własnych potrzebach i oczekiwaniu, że świat ma nam dawać to czego pragniemy. Zatem i partner często jest postrzegany z tej perspektywy. Pociąga to za sobą iluzję, że wystarczy bardzo czegoś chcieć żeby to dostać. A jeśli tak nie jest, to raczej sądzimy, że to z tym światem jest coś nie tak, a nie z nami. To usztywnia nas w postawie roszczeniowej, co nie sprzyja rozwojowi. Zatem w związku pojawia się pętla wzajemnych oczekiwań i rozczarowań. Często słyszę w gabinecie wyrażane głębokie przekonanie, że jak tylko On (Ona) się zmieni to wszystko będzie w porządku.

Czytaj też: Dasz mi rozwód, to zgarnę 500 zł

Najczęściej deklarowaną przez małżonków przyczyną rozwodu jest niezgodność charakterów (złego wyobrażenia o partnerze), czego efektem jest ponad 1/3 wszystkich rozwodów. Innymi przyczynami są: zdrada, nadużywanie alkoholu przez jednego z małżonków oraz dłuższa nieobecność jednego z nich.

Zderzenie się z realnym obrazem partnera bywa bolesna. - Konfrontacja taka budzi często duże rozczarowania, pretensje i oczekiwania, pod tytułem „zmień się”. Do tego dokłada się trudność w porozumiewaniu się. Najczęściej widzę w gabinecie parę, która mówi do siebie, prawie w ogóle nie słysząc, to znaczy nie rozumiejąc co partner do nich mówi. Czytamy według własnego kodu. Jeśli nie uda się tego wcześniej rozpoznać, jesteśmy zagrożeni rozwijającą się spiralą nieporozumień i problemy się piętrzą. Narasta frustracja i wzajemne oskarżenia - tłumaczy Tomasz Kuczma.

Z danych GUS wynika, że w ponad 2/3 przypadków powództwo o rozwód wnosi kobieta. Często rozwody zdarzają się na wczesnym etapie małżeństwa, po 2-3 latach związku, jest ich też dużo wśród małżeństw z 15 czy 20- letnim stażem. Średnio rozwiedzeni małżonkowie przeżywają ze sobą tylko około 14 lat.

- Bycie w związku to dla każdego z nas poważne wyzwanie. Jeśli nie uda się przekroczyć choćby tych trudności, o których wspomniałem już, ryzyko rozpadu rośnie. Dlatego rozwód może zdarzyć się na wczesnym etapie. Wystarczy mieć silną iluzję, ludzie czasem myślą-wiarę, że z innym partnerem będzie lepiej. Fakt. Rzadko, ale bywa to prawdopodobne. Częściej, może się powtórzyć scenariusz: na początku znowu idealizacja partnera, potem kaskada rozczarowań, no i znowu to nie Ta, nie Ten. To, że do rozwodu może dojść po latach, może też wiązać się z tymi mechanizmami, tyle że mają one „łagodniejszą” intensywność. Powodów jest bezliku. Problemy alkoholowe, choroby, zdrady, „puste gniazdo”. Ludzie się tak bardzo nie zmieniają. To raczej nasze wyobrażenia o innych się weryfikują, choć często przeżywamy to tak: „zmieniłeś-aś, że nie mogę już z tobą wytrzymać”.

Nasuwa się pytanie, co zatem robić? Jak ratować związek? Może terapia małżeńska w gabinecie psychologicznym? - Terapeuta może pomóc parze rozpoznać ten typ zakłóceń, które w związku tworzą się nieuchronnie! Może pomóc nawiązań przerwaną komunikację. Pomóc zacząć się „słyszeć”. Czy to uratuje związek? Zadaniem terapeuty jest pomóc ludziom się poznać, lepiej porozumiewać, ale czy oni z tego skorzystają, to już jest decyzja partnerów. Generalnie, mogę mówić za siebie, choć sądzę, że to dość powszechna postawa psychoterapeutyczna, terapeuta jest „po stronie związku”. Zawsze warto spróbować ratować więź, jeśli jeszcze „problemy” jej zupełnie nie zniszczyły. Szczególnie, że żyjemy w czasach deficytu „dobrych, miłosnych więzi” - przekonuje Kuczma.

Czy warto jednak ratować małżeństwo za wszelką cenę? Związek zawsze warto ratować, nawet „za wielką” cenę pracy nad sobą, uczenia się „drugiego”, rozwijania świadomości, że miłość to coś znacznie więcej niż tylko emocje. To w ogromnej mierze, myślenie i odpowiedzialność za więź! - mówi Kuczma. - Jednak, nie sądzę, że „za wszelką” cenę! Szczególnie gdy mamy do czynienia z totalną destrukcją! Ale najpierw trzeba spróbować!

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
sprawa nie jest błaga ale jak dowiedzieć się ze trup z szafy wychodzi i jest innym niż się prsedstawial
G
Gość
Danuta Rin śpiewała gdzie prawdziwi mężczyźni są
teraz są tacy co uwielbiają w mafii być niby dom mieć i babę w sponsoringu mieć
A
Ania

Dlaczego?bo dziewczyn które chcą założyć rodzinę jest 300% więcej niż chłopów.Najlepsza koleżanka potrafi odbić męża.Na jednego mężczyznę który chce być z  kobietą i założyć rodzinę przypada prawie 9-10 kobiet!!!

b
bvmnbn,mn

sprawka iluminatów

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska