Przepis na "moherowy beret" jest prosty. Wystarczy mieć jakikolwiek beret, niekoniecznie z wełny kóz angorskich, odbiornik radiowy i słuszny wiek. Beret wkłada się na głowę, a na falach eteru ustawia "Radio Maryja" (można go nawet posłuchać). Na wiek nic nie poradzimy. Jeśli wszystkie wymogi zostaną spełnione, możemy już spokojnie powiedzieć o sobie, że jesteśmy "moherowym beretem", czyli zwolennikiem obecnej quasi-koalicji rządowej, wspieranej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Określenie co prawda funkcjonuje
w społecznym obiegu
już od dawna, jednak rozpropagował je lider Platformy Obywatelskiej - Donald Tusk. Nie wiadomo teraz, czy nosić moher na głowie to wstyd, czy może wręcz przeciwnie.
Sprawdziliśmy, jak ma się sprawa z moherem w Bydgoszczy. PaniMyga (nie udało nam się wyjaśnić, czy zbieżność nazwisk jest przypadkowa - dop. aut.) twierdzi, że berety, które można kupić w jej sklepie, nie mają nic wspólnego z tymi "nacechowanymi ideologicznie". - _Sprzedaję tylko
_oryginalne francuskie
berety z atestowanego moheru. Ma on włos znacznie krótszy od tego, który można kupić na targowisku. I jest elegancki - tłumaczy modystka.
Beret wysokiej jakości nie jest wcale tani. Za przyjemność jego noszenia można zapłacić od 40 złotych do ponad stu. Zdecydowanie niższe są ceny na targowisku. - _Ostatnio więcej słychać o moherze, głównie w telewizji. Ale popytu nie ma. Proszę zobaczyć, berety leżą. Jeśli już ktoś kupi, to raczej w jasnym kolorze. Chociaż ostatnio pewna pani zamówiła u mnie jaskrawopomarańczowy berecik,
_taki "żarówiasty"
Jeszcze nie odebrała - mówi pani, prowadząca stoisko z wełną i moherem na targowisku przy placu Piastowskim. Sprzedawczyni sama "sztrykuje" berety na drutach. Z jednego motka, kosztującego od kilku do kilkunastu złotych, wykonuje jeden beret w czasie pracy, tzn. pobytu na targowisku. Cena - 20 zł.
Pani Janina Maślanka, mieszkanka Śródmieścia, wcale nie wstydzi się nosić moheru. - _Mam czarny beret, bo jestem w żałobie, ale mam jeszcze
_kilka innych w domu,
w różnych kolorach. Zawsze lubiłam nosić takie właśnie nakrycie głowy. Kiedyś było to nawet modne, więc się przyzwyczaiłam. A radio? Słucham czasami, ale wyłącznie dla modlitwy. Kiedy słyszę o polityce - wyłączam.
