Jednym z największych błędów było unikanie kompleksowego rozwiązania, jeśli chodzi o sprawy związane z melioracjami, czyli tymi, które w starym prawie wodnym nazywano melioracjami szczegółowymi — sączki, dreny - uważa Grzegorz Smytry, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy w Wodach Polskich. - To, co bezpośrednio dotyczy rolnika i rośliny, która musi w takich warunkach, a nie innych żyć.
Dyrektor wspomina, że w latach 80., kiedy był taki wysyp inwestycji melioracyjnych, budowano oszczędnie, dawał się we znaki kryzys gospodarczy. Obcinano część inwestycji kosztem budowy zbiorników retencyjnych.
- Melioracja ma sens wtedy, kiedy odprowadzimy wodę w czasie, gdy jest jej za dużo i oddamy roślinom w czasie, gdy wody brakuje. To zaniedbano i trzeba będzie nadrobić. I to nie będzie takie proste - stwierdza Grzegorz Smytry.
Przed nami szereg prac, jeśli chcemy rzeczywiście stawiać czoła powtarzającym się okresom suszy. - Mamy kilka takich zbiorników, które już moglibyśmy wykorzystywać przy działających sprawnie urządzeniach - np. jezioro Wiecanowskie w okolicach Mogilna. Gdybyśmy odbudowali zastawki, a chcemy to zrobić i prawdopodobnie uda nam się to w przyszłym roku, to moglibyśmy o 1,5 mln m3 podnieść zasobność tego zbiornika bez szkody dla rolników, a z dużą korzyścią dla okolicznych producentów rolnych - wyjaśnia przedstawiciel Wód Polskich.
Wody Polskie opracowały projekt Stop suszy!, o którym szerzej piszemy tu: Walka z suszą za 14 miliardów złotych. Minister zapowiada plan przeciwdziałania jej skutkom [wideo]
_______________
Projekt współfinansowany ze środków WFOŚiGW w ramach projektu Edukacji Ekologicznej 2019-2020.
