Ten scenariusz pozornie wydaje się mało prawdopodobny. Oficjalnie bowiem Renata i Jacek S. nie ukrywają się przed wymiarem sprawiedliwości - sąd zna adres (kancelarii), na który może wysłać zawiadomienie o terminie rozprawy.
Zawiadomienie zaś jest konieczne, bo obecność oskarżonych na mającym się odbyć posiedzeniu jest obowiązkowa.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Problem w tym, że na podany adres trafiły już dwa awiza, a żadne z oskarżonych nie pojawiło się w sądzie. Do małżeństwa S. udało się jednak dodzwonić policjantom. Udało się też zdobyć inny adres, tym razem nie należący do kancelarii, więc sędzia nie zdecydował się na to, by oskarżonych doprowadzić do sądu przymusowo. Nie wykluczył jednak innych opcji.
- Wyślemy zawiadomienia na oba adresy, a policjanci ustalą, gdzie przebywają oskarżeni - wyjaśniał na sali rozpraw sędzia. - Jeśli nie będzie można się z nimi skontaktować, konieczne mogą być środki zapobiegawcze.
Pod tą nazwą zaś najczęściej kryje się dozór policyjny lub nawet tymczasowe aresztowanie.
Małżeństwo S. stanie przed sądem w związku z zawaleniem się budynków na terenie dawnego Tormięsu. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego już w 2006 roku kazał zabezpieczyć te grunty ich właścicielom. W późniejszych latach inspektorzy wzywali m.in. do ogrodzenia terenów i podparcia walącego się wykusza. Gdy wezwania nie poskutkowały, nadzór budowlany skierował sprawę do prokuratury.
Na tym się jednak nie skończyło, bo w czerwcu minionego roku wykusz runął. Nikomu nic się nie stało, ale zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zgłosił do prokuratury także Michał Zaleski, prezydent Torunia. Śledczy zajęli się oboma zgłoszeniami i skierowali do sądu akt oskarżenia, w którym zarzucają właścicielom terenu zaniedbania.
Tymczasem Jacek S. twierdzi, że wykonywał zalecenia inspektorów. Jednocześnie jednak w sądzie trwał proces cywilny, który przedsiębiorca wytoczył miastu. S. domagał się, by magistrat wykupił od niego tereny po byłym Tormięsie. Uzasadniał to tym, że polityka miasta i zmiany w planie zagospodarowania zablokowały inwestycję, którą planował na spornym terenie. Sprawę z powództwa cywilnego S. jednak przegrał.
Pierwsze posiedzenie w sprawie karnej ma ruszyć na początku lutego. Obecność małżeństwa S. jest obowiązkowa.
Czytaj e-wydanie »