Paweł Wojciechowski wyraźnie nie ma szczęścia do Copernicusa. Nastawiał się przynajmniej na 5.90, a nie zdołał pokonać 5.48, choć dwa dni wcześniej w Łodzi pokonał 5.80. Zresztą po tej wysokości w konkursie zostali jedynie Piotr Lisek i Sam Kendricks. Ostatecznie Amerykanin jako jedyny pokonał 5.78, czyli w sumie konkurs jednak nieco rozczarował.
Później już jednak było tylko lepiej. Ostrzyliśmy sobie zęby na finał sprintu kobiet. Najszybsza w tym roku na świecie w hali Ewa Swoboda w Toruniu mierzyła się ze swoim rekordem życiowym oraz wicemistrzynią świata Marie-Josee Ta Lou, która Copernicus Cup wygrała rok temu, a teraz zaczynała w Toruniu sezon halowy.
Młoda Polka nieco narzekała na przeziębienie, w eliminacjach spóźniła start i wygrała w przeciętnym czasie 7.25. Ta Lou była w swoim półfinale szybsza o 0,10 sek. W finale obie faworytki pędziły ramię w ramię, Polka była o 0,01 sek. szybsza na mecie!
Copernicus Cup: wstęp do medali w HME?
Nasza sprinterka poprzedni sezon miała nieudany, ale teraz ma szanse wskoczyć do ścisłego topu na świecie. Teraz zaczęła od mocnego uderzenia i wygląda na to, że będzie kandydatką do podium w HME w Glasgow. Skąd ta zmiana? - A sama nie wiem - w swoim stylu odpowiada Swoboda. - Wyczyściłam głowę, skoncentrowałam się na tym, co dla mnie najważniejsze, przestałam przejmować się pierdołami. Mam swoje cele i marzenia, do których zamierzam teraz dążyć - dodaje.
Copernicus Cup. Tysiące kibiców w Arenie Toruń. Poszukajcie ...
W roli głównej wystąpiła w Arenie Toruń Iga Baumgart-Witan. Po raz drugi w ciągu kilku dni poprawiła swój rekord życiowy, a wynik był zaledwie o 0,05 sek. gorszy od liderki światowych list. - Na ostatniej prostej już myślałam tylko „Jezu, niech ona już się skończy”! - śmiała się bydgoszczanka - Staramy się udowadniać, że na tym dystansie jesteśmy potęgą. Wszystkie ciężko pracujemy, a czasami łut szczęścia decyduje, że nadchodzą takie wyniki. Wykonałam tytaniczną pracę i to widać na bieżni, chciałabym w tym sezonie zaistnień indywidualnie w finałach - dodała Baumgart-Witan.
Copernicus Cup: rekord Polski Lewandowskiego
Marcin Lewandowski serca toruńskich i nie tylko kibiców podbił już dawno. Po raz kolejny przyjechał do Torunia zarobić pieniądze, które od razu przekazuje na cele charytatywne. Imponujący zawsze walecznością biegacz w Orlen Copernicus Cup rzucił wyzwanie swojemu 5-letniemu rekordowi Polski (3:37,37) oraz Samuleowi Teferowi, z którym przegrał mistrzostwo świata w Birmingham przed rokiem.
Etiopczyk był poza zasięgiem, 3:35.57 to rekord mityngu i najlepszy wynik na świecie. Lewandowski był drugi, ale z poprawionym o prawie sekundę najlepszym wynikiem w historii polskiej lekkiej! - Niesamowite, cały czas słyszałem kibiców, dodali mi skrzydeł. Zostawiłem serce na bieżni - powiedział Lewandowski.