Dlaczego kasy na dworcu PKS w Grudziądzu nie sprzedają już biletów jednorazowych na przejazdy autobusami, tylko odsyła się pasażerów do kierowców?
Ostatnio ludzie odchodzili sprzed kasy z kwitkiem. Przy okienku widniała kartka, że biletów jednorazowych nie sprzedaje się. Nie było żadnej kolejki, wręcz pustki. To po co jest na dworcu kasa?
W kasie sprzedają bilety, ale... tylko miesięczne
- To jest sytuacja przejściowa. Ponieważ w tym czasie dużo sprzedajemy biletów miesięcznych, nasza kasa czasowo zawiesiła prowadzenie sprzedaży biletów jednorazowych. Przecież to nie taki znów wielki problem, kupić go w autobusie u kierowcy - wyjaśnia Janina Burcz, kierowniczka działu przewozów PKS w Grudziądzu.
Nie jest miło czekać zimą na dworcu na autobusowym
Kolejny problem jest taki: dlaczego budynek dworca autobusowego otwarty jest tylko w dni powszednie, tylko od g. 5 do 16?
Robi się coraz zimniej. Pasażerowie zmuszeni są wieczorami i w weekendy stać na chłodzie i marznąć, gdy tuż obok jest poczekalnia. Tyle, że zamknięta. To ich irytuje. Twierdzą, że nie musi tak być. Czy PKS w Grudziądzu zwija swoją działalność? Bo wygląda na to, że zamiast przyciągać pasażerów, coraz bardziej ich odstrasza...
Kto jeździ autobusami PKS ten wie, że np. w Bydgoszczy dworzec PKS otwarty jest codziennie do g. 23.
Wybił okno, by Wigilii nie spędzić na dworcu PKS w Grudziądzu!
Internautka "OlCia" pisze na forum pomorska.pl: - "To jest dłuuuga praktyka grudziądzkiego PKS i nie jedyna, taka niefortunna. Dlaczego w okresie jesienno-zimowym poczekalnia otwarta jest tylko do godziny 16?!" - pyta internautka. I opisuje, że pasażerowie marzną na peronach, a i w autobusach nie jest im przyjemniej, bo kierowcy nie włączają ogrzewania. "OlCia" dodaje: - Zapewne "oszczędności całą gębą". Wywieszone zakazy palenia też nie są respektowane przez pasażerów, nie mówiąc o kierowcach, którzy palą u dyżurnego i podczas jazdy autobusem. Dłuuugooo by rozpisywać się o naszym PKS-ie...
Bezdomni zaczepiali pasażerów
Janina Burcz tłumaczy: - Zamykamy wcześniej budynek dworca, bowiem przesiadywali w nim bezdomni, na których obecność skarżyli się pasażerowie. Bezdomni często byli bowiem nietrzeźwi, zaczepiali ludzi prosząc o datki i... niestety, brzydko cuchnęli. Wzywaliśmy strażników miejskich, ale z czasem przestali przyjeżdżać na interwencje wobec bezdomnych.
Czy nie można zatrudnić ochroniarzy do pilnowania porządku? - Nie stać nas na to - wyjaśnia Janina Burcz. - PKS-y w większych miastach mogą angażować ochronę.