Budynek nie jest nowy, został wybudowany w latach 90. Ale wciąż nie ma pozwolenia na użytkowanie. Mimo tego, od kilku lat mieszkają w nim lokatorzy. Nie ma w nim centralnego ogrzewania, w każdym lokalu jest za to piec. Zbigniew Borzyszkowski mówi teraz, że w swoim czasie o papiery z pozwoleniem na użytkowanie nie zadbał, bo miał kłopoty ze zdrowiem. - A co do pieców, lokatorów nie stać na inne ogrzewanie - mówi.
Borzyszkowski zwraca uwagę, że burmistrz powinien być mu wdzięczny za to, że co najmniej kilka rodzin ma dach nad głową, a więc i ratusz ma z głowy problem z lokalami komunalnymi dla nich.
Dodajmy, że wojna właściciela budynku z Jerzym Kolcem, powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego, trwa od wielu lat. 11 grudnia 2002 r. Kolc wydał nawet nakaz o rozbiórce budynku. Minęło osiem lat, a dom stoi, bo Borzyszkowski składał zażalenie, gdzie tylko się dało. Stanowisko zajął już nawet Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku.
Tyle że ostatnio głos zabrali niektórzy z lokatorów, którzy poprosili o interwencję Straż Miejską. Teraz jej komendant Jarosław Szwil mówi, że budynek zagraża bezpieczeństwu. - Tam nie ma wentylacji, bo wszystkie przewody wentylacyjne pełnią teraz rolę odprowadzenia dymu z pieców - mówi.
Zgadza się z nim Jerzy Kolc. - We wszystkich użytkowanych lokalach zamontowane są piece kaflowe z prowizorycznie wykonanymi przewodami spalinowymi - to wniosek inspektora. - Istnieje realne ryzyko zaczadzenia mieszkańców bądź nawet pożaru całego budynku. Wystające przewody elektryczne, niedbale zaizolowane, oraz prowadzone przy żeliwnych rurach kanalizacyjnych, mogą spowodować porażenie prądem. A wszelkie roboty instalacyjne zostały wykonane przez osoby nieposiadające wymaganych uprawnień.
Borzyszkowski z tych ustaleń tylko się śmieje i zapowiada, że będzie walczył o swoje prawa. - Z tego, co mówi inspektor, wynika, że tylko figura przed domem jest legalna. Ale nie ma racji - podsumowuje. - Mam odpowiednią dokumentację, a zarzut, że pieców w mieszkaniach nie stawiali ludzie z uprawnieniami, jest absurdalny.
CZERSK Inspektor uważa, że lokatorzy mogą zostać zaczadzeni, ale oni dalej tam mieszkają
Tekst i fot. ANNA KLAMAN

Teresa i Zbigniew Borzyszkowscy przed domem przy ul. Rzemieślniczej: - Dzięki mnie ludzie mają dom nad głową
Zbigniew Borzyszkowski, właściciel domu przy ul. Rzemieślniczej nie zamierza zapłacić 10 tys. zł kary, którą nałożył inspektor nadzoru budowlanego. A co będzie z jego lokatorami?