W tym roku Powiatowy Urząd Pracy w Chojnicach dostał 11 mln zł na aktywne formy przeciwdziałaniu bezrobociu.
W ub. r. było to 8 mln zł, więc zwyżka jest całkiem spora, a przecież za kilka miesięcy pośredniak będzie się jeszcze starał o rezerwę z ministerstwa.
Przeczytaj także:Czersk. Strażacy podsumowali ubiegły rok
Na co idą te pieniądze? 2 mln zł trafia na zakładanie własnych firm. Zdaniem Wojciecha Adamowicza, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy, te pieniądze są najlepiej wykorzystywane, bo bezrobotni stawiają na własną aktywność. Zresztą, na ile ta forma pomocy jest skuteczna, wskazują liczby. W pośredniaku pokuszono się o analizę kilku ostatnich lat. Przeprowadzono ankietę, jej wyniki są bardzo ciekawe. Od 2004 r. w powiecie z dotacji przyznanej przez PUP założono 1 tys. 300 firm. W połowie 2012 r. 65 proc. z nich nadal działało na rynku. To przyzwoity wynik, pokazujący, że wbrew pozorom nie jest wcale tak, że biznes likwiduje się po dwóch latach.
Adamowicz przyznaje, że barierą dla wielu są składki ZUS, a po dwóch latach każdy uczestnik programu zobowiązany jest je płacić. Te firmy są często małe interesy, często jednoosobowe.
Do rzadkości wcale nie należy zatrudnianie nowych pracowników.
Przedsiębiorcy, dawniej bezrobotni, inwestując w rozwój firmy, polegają na PUP. Występują o dotację na doposażenie bądź utworzenie stanowiska pracy. Na to urząd daje ponad 2 mln zł.
PUP organizuje też szkolenia. Czy są organizowane w porozumieniu z pracodawcami? Czy trafiają w próżnię? Napiszemy o tym we wtorek.