Głosy krytyczne pod adresem policji nie były odosobnione. Ci, którzy przyszli na zebranie, byli zgodni. Gdy podsumuje się ich pretensje, wniosek jest jeden - policja sobie nie radzi.
Nikt z obecnych, wytykając zaniechania mundurowym, nie wspomniał jednak, że źle się stało, że nie ma straży miejskiej. - Już na ostatnim zarządzie osiedla pojawiły się informacje, że młodzi spożywają alkohol i są różne wybryki samochodowe - mówiła przewodnicząca Jadwiga Główczak. - Jest więc teraz okazja, by poruszyć wszystkie nurtujące nas sprawy, bo w zebraniu uczestniczy mł. asp. Bartłomiej Wons.
Nikogo nie trzeba było namawiać do zabrania głosu. Wręcz przeciwnie - ludzi wyrywali się, by podzielić się z innymi swoimi odczuciami. - Na jednej z ulic na osiedlu przy blokach 12 i 14 orgie się dzieją - mówiła jedna z kobiet.
- Coś z tą młodzieżą trzeba w końcu zrobić - mówił czterdziestolatek. - Od czterech, pięciu lat sygnalizuję ten problem i nic się nie dzieje. I wszystko, to całe wariactwo, dzieje się sto metrów od posterunku policji, pod oczami policji.
Czerszczanin zażądał, by policjant podał, ilu mundurowych w Czersku pracuje. Ale mł. asp. Bartłomiej Wons rozkładał ręce. - Nie wiem, co mam na to wszystko odpowiedzieć, więc właściwie nic nie powiem.
W Czersku wieczorem jest tylko jeden patrol z dwoma policjantami. To w opinii czerszczan stanowczo za mało. - Skoro jest aż trzydziestu policjantów, to inaczej można ustawić ich służbę i wystawiać więcej patroli - mówił czerszczanin. - Przecież jak jest gdzieś kolizja albo jakieś inne zdarzenie, to wtedy tego patrolu faktycznie nie ma.
Wons powiedział, że tego typu sugestie należy kierować raczej do komendanta. - Dobrze, pani przewodnicząca, w takim razie na kolejne zebranie należy zapraszać komendanta policji - mówili chórem ludzie.
Wkrótce więcej o zarzutach do pracowników interwencyjnych. - Nie mogę sobie pójść spokojnie wieczorem na spacer z psem z obawy, że jacyś wyrostkowie zwymyślają mnie - mówił czerszczanin. - Trudno mi się odnieść do tych słów - powiedział Bartłomiej Wons.