https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czerwony kur pojawił się rankiem

Marek Ewertowski
Strażacy weszli do akcji po 4 minutach
Strażacy weszli do akcji po 4 minutach
Ogień zakłócił sen mieszkańcom małej uliczki na starówce w Brodnicy. Na szczęście dom od roku stał opustoszały.

Spokojną służbę dyżurnego policji, o 3.50 nad ranem, zakłócił telefon przerażonej kobiety. Informowała o palącym się starym domu na ulicy Kilińskiego 7.

Powiadomiona straż pożarna pojawiła się na miejscu cztery minuty później. Ogień trawił parter domu o strzelistym, krytym dachówką domu. Nagle, dwa wybuchy, jeden po drugim, wstrząsnęły palącym się domem.

- Całe szczęście, że do wybuchów doszło w czasie rozwijania akcji gaśniczej, jeszcze przed wejściem strażaków do płonącego budynku, bo inaczej byliby wśród nas ranni. Ogień natychmiast rozszerzył się na całą kubaturę, strop i dach - mówi asp. szt. Zdzisław Filarski, dowodzący akcja gaśniczą.

W bydunku mogły znajdować się rozmaite pojemniki - kanistry, puszki z farbami, butelki itp.

- W czasie akcji koncentrowaliśmy się na obronie sąsiednich budynków. Musieliśmy także ewakuować na jakiś czas, dwie rodziny (sześć osób) z sąsiedniego budynku, ze względu na duże stężenie tlenku węgla - dodaje Zdzisław Filarski.

Zgliszcza domu, prawie całkowicie wypalonego, silnie dymiły. Pomieszczenia niezamieszkałego budynku, wypełnione różnymi, nagromadzonymi przez lata sprzętami, stanowiły dobrą pożywkę dla groźnego żywiołu.

Podjęta szybko akcja gaśnicza uratowała dwa nowe sąsiednie budynki przed ogniem.

Cała akcja ratowania dobytku, trwała do godziny dziewiątej. Zgliszcza budynku pozostał pilnować jeden zastęp strażaków. Jeszcze przez dłuższy czas istniała obawa ponownego pojawienia się ognia.

W akcji gaśniczej brały udział trzy zastępy Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej z Brodnicy oraz ochotnicy z OSP Osiek i OSP Zbiczno.

Wstępnie strażacy przyjęli, jako przyczynę pożaru, zaprószenie ognia. Straty wyceniono na kwotę 150 tysięcy złotych.

- W prowadzonym postępowaniu skoncentrujemy się na wyjaśnieniu, jaka była rzeczywista przyczyna pożaru - mówi Mariusz Lewandowski, zastepca komendanta powiatowego policji.

Wprawdzie dom nie był zamieszkały, ale odwiedzany, czasami, przez ludzi bezdomnych, wałęsających się po mieście.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska