Chłopcy zamiast grać na boisku, rżną w piłkę na drodze. Do bramki wjazdowej jednej z posesji. Dlaczego? - Wszystko przez panią Cieślewicz - mówi sołtys Feliks Kowalczyk. - Bo uparła się, by nie oddać tego, co jej nie jest!
A w stodole, w gospodarstwie obok boiska, leżą przecież czterometrowa siatka druciana i słupki. Jak długo leżą? Od kilku już lat. Nie można zrobić płotu, bo pani Cieślewicz nie chce oddać kilkunastu metrów ogrodu.
Batalia trwa już ze 20 lat. Tak mówi pani Barbara Cieślewicz. - Od tylu już lat wojuje z nami sołtys, kiedyś przecież przyjaciel rodziny. Kupiłam tę dawną szkołę z ogrodem. Wiele lat temu posadziłam duże dziś drzewa owocowe. I ja mam to oddać, bo tak chce pan sołtys?!
Za powiększeniem boiska jest nie tylko pan Feliks. Rozmawiałem też z Heleną Jabłońską, przewodniczącą rady saołeckiej, z Włodzimierzem Kocińskim i rodzicami dzieci grających w piłkę. Też są przeciwko pani Barbarze. Z map geodezyjnych widać, że była kierowniczka szkoły kupiła budynek z działką nr 164. A zajmuje też działkę nr 163. Gminną przecież. Na to pani Barbara: - Płot gdzie stał, tam stoi. Nic nie przesuwałam. Więc mój.
Sołtys w świetlicy wiejskiej pokazuje pliki dokumentów. Z mapką geodezyjną. - Wieś - mówi - przed laty zgodziła się tylko na sprzedaż mieszkania, które w tej szkole zajmowała pani Cieślewicz.
- Są na to dokumenty. Dziwne układy sprawiły, że rodzina Cieślewiczów kupiła całą byłą szkołę z ogrodem. Ale - powtarza - bez działki nr 163. - Chcemy o ten teren powiększyć boisko - tak mówią też inni moi rozmówcy.
- Dzieciom i młodzieży to się należy. Wmontowaliśmy nowe bramki, teren jest po rekultywacji, ładna trawka rośnie. A grać się nie da, bo płotu wokół nie możemy założyć bez uregulowania własności działki...Ileż to razy na zebraniach sołeckich prosiliśmy burmistrza o uregulowanie tej sprawy.
Po 3 latach - w roku 2012 - przysłał geodetę. I wyszło, że mieliśmy rację: pani Cieślewicz zajmuje część ogrodu, nie płacąc gminie ani grosza za użytkowanie gruntu. Gmina przeciągała tak długo. by pani Cieślewicz stuknęło 30 lat zamieszkania, co pozwoli jej na zakup tej spornej działki na zasadach pierwokupu. Dlaczego władze Koronowa nie liczą się ze zdaniem ludzi?!
- Dostaliśmy z gminy pismo, że pani Cieśleiwcz ma opuścić działkę do połowy października 2013 - mówi sołtys. - Potem drugie pismo, że poszła do sądu o wykup działki na prawach pierwokupu z tytułu zasiedzenia. Mamy czekać...
W tym tygodniu była pierwsza rozprawa.
- Jak sąd orzeknie, że mam oddać, to oddam bez słowa - zapewnia Barbara Cieślewicz.