https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cztery osoby straciły życie. W Bydgoszczy końcówka procesu w sprawie katastrofy przy Jarze Czynu Społecznego

Maciej Czerniak
Pożar na skraju osiedla Wyżyny, do którego doszło w 2022 roku, okazał się tragiczny. Jedną z ofiar było roczne dziecko
Pożar na skraju osiedla Wyżyny, do którego doszło w 2022 roku, okazał się tragiczny. Jedną z ofiar było roczne dziecko Arkadiusz Wojtasiewicz/zdjęcie archiwalne
Mroczna historia tego miejsca pisana była pożarami i niecodziennymi zdarzeniami. Była tam agencja publiczna, potem hostel, wreszcie mieszkania na wynajem. Największa tragedia wydarzyła się w 2022 roku.

uż w grudniu ma zakończyć się proces Magdaleny U., właścicielki nieruchomości przy ulicy Jar Czynu Społecznego na bydgoskich Wyżynach. Odpowiada w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy pod zarzutem sprowadzenia zagrożenia katastrofy.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, w postępowaniu sądowym, które rozpoczęło się w marcu tego roku, przeprowadzono większość czynności dowodowych. - Istnieje duża szansa, że sprawa znajdzie finał przed końcem tego roku - słyszymy. Prokuratura obwinia Magdalenę U. o szereg zaniedbań, w tym dotyczących niezachowania odpowiednich przejść do wyjść ewakuacyjnych.

Odpowiada za sprowadzenie katastrofy

Krótko przed rozpoczęciem się procesu, wiosną, pojawiły się domniemania, że w miejscu, w którym wybuchł pożar, w części uratowanej przed ogniem nadal prowadzony jest hostel. Mimo postępowań nadzoru budowlanego, które były w toku.

- To nie jest hostel. Po prostu wynajmuję lokale indywidualnie, to prywatny dom - utrzymywała Magdalena U. - Wcześniej nikogo nie obchodziło, czy są odpowiednie przejścia, czujniki dymu i inne zabezpieczenia.

Przypomnijmy, że pożar wybuchł 24 sierpnia 2022 roku. Zginęły 71-letnia kobieta, jej roczna wnuczka oraz mężczyzna. Do szpitali przewieziono w sumie 13 osób, w tym dwóch strażaków. Trzy osoby były w stanie zagrażającym życiu. Mieszkańcy, którzy wyszli bez szwanku, zostali przewiezieni do schronisk dla bezdomnych kobiet i mężczyzn.

Kilkanaście dni później w specjalistycznej klinice leczenia oparzeń zmarła kolejna poszkodowana w tym zdarzeniu.

Dwa dni po tragicznym w skutkach pożarze policja zatrzymała w tej sprawie 75-letniego Andrzeja D. Postępowanie prowadzone było w kierunku art. 163 paragrafu 4 Kodeksu karnego, który mówi o spowodowaniu "zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób w postaci pożaru, którego następstwem jest skutek śmiertelny".

Starszy lokator trafił do aresztu. Początkowo dociekano, czy zarzewiem ognia mógł być niedopałek papierosa. Analizowana była również wersja, według której doszło do zapalenia się telewizora. Ostatecznie prokuratura nie zebrała dowodów obciążających 75-latka. Kluczowa była tu opinia biegłego z dziedziny pożarnictwa. Nie udało się jednoznacznie wskazać, co stało się przyczyną pożaru. Mężczyzna został wypuszczony z aresztu, a postępowanie, w którym występował jako obwiniony, umorzono.

Na zarzuty, że w dalszym ciągu w tym miejscu prowadzona jest działalność hostelowa, właścicielka odpowiada: - Tam, gdzie był pożar, nikogo nie ma. Te pomieszczenia są nieużywane - mówi Magdalena U. - Wynajmuję tylko prywatnie kilku osobom.

Tłumaczy, że do czasu pożaru "nikt się nie interesował" warunkami mieszkalnymi, względami przeciwpożarowymi, itd. - Przywozili tu osoby bezdomne, MOPS (Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, red.) przysyłał tu ludzi - tłumaczy dodając, że pobyt najemców był opłacany przez instytucje publiczne i m.in. przez "różne bractwa więzienne".

Nie pierwszy ogień przy Jarze...

To nie pierwszy raz, kiedy na posesji doszło do pożaru. Poprzednio wybuchł w maju 2011 roku. Informowaliśmy o tej sprawie. na miejscu spotkaliśmy świadków, którzy opowiedzieli o okolicznościach zdarzenia.

- Obudził mnie swąd - mówiła sąsiadka. - Gdy tylko ujrzałam przez okno łunę, zadzwoniłam po straż pożarną.

Gdyby nie reakcja mieszkanki, ogień strawiłby doszczętnie budynki. Tamtej nocy wiał silny wiatr. Z ogniem walczyło siedem zastępów strażaków. Akcja gaśnicza rozpoczęta w nocy, przeciągnęła się do godziny 7 rano. Spłonął dach i pomieszczenia na piętrze w dwóch szeregowych budynkach w podwórzu.

W tej sprawie też trwało śledztwo. A okoliczni mieszkańcy tworzyli własne teorie na temat przyczyn pożaru. Większość wiązała go z agencją towarzyską "Biznesmen Club", działającą wtedy w zabudowaniach usytuowanych po sąsiedzku. Przed laty obie nieruchomości miały jednego właściciela.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska