- Nie jesteśmy traktowani jak partnerzy - mówią Magdalena Kochanowska i Marek Wituszyński.
O co poszło? Głównie o Park 1000-lecia, choć nie tylko. Organizacjom pozarządowym, które zajmują się ochroną środowiska, zależy na tym, by w porę dostawać informacje, by komunikacja między urzędem a nimi nie szwankowała i by ich głos był słyszalny.
- Do dziś nie wiem, jak jakie są wyniki debaty o Parku 1000-lecia - mówiła na wczorajszym spotkaniu Magdalena Kochanowska, szefowa LOP. - Nie znam wyników ankiety o parku, a tu słyszę, już ma być w nim wycinka drzew.
Kochanowska uważa, że Park 1000-lecia powinien przede wszystkim zostać parkiem, bo to zielone płuca Chojnic, które chronią mieszkańców przed trującym działaniem dioksyn. Apeluje, by nie wszystko zabetonować, bo będzie to ze szkodą dla środowiska.
Wtóruje jej Marek Wituszyński, który podkreśla, że od dłuższego czasu Fundacja walczy o to, by zmienić mentalność ludzi i przekonać ich do tego, by nie spalali w piecach plastików, bo to większe prawdopodobieństwa zapadania na choroby nowotworowe. Park to naturalna bariera dla dioksyn, więc drzew należy wyciąć tu jak najmniej. I tylko spróchniałe i chore.
Waldemar Spichalski, ogrodnik miejski tłumaczył, że pod topór pójdą głównie topole i wierzby, gatunki mniej wartościowe, drzewa chore. - Nie da się zrobić melioracji bez wycinki - rozkładał ręce. - Ale przypominam, że jak wycinamy, to zawsze są nasadzenia.
Tomasz Kamiński, dyrektor wydziału programów rozwojowych w ratuszu stwierdził, że jest jeszcze czas na to, by zarówno Fundacja, jak i LOP włączyły się do dyskusji o koncepcji urządzenia parku. - Może faktycznie jest potrzebna dyskusja z projektantem - przyznał.
- Nikt z nas nie chce się przywiązywać do drzew i protestować w ten sposób - zaznaczyła Kochanowska. - Chcemy tylko, żeby odbyła się naprawdę publiczna debata. I by z nami konsultować pewne kwestie.
Co i kiedy się powiedziało
Wiceburmistrz Edward Pietrzyk przeczytał na koniec oświadczenie burmistrza Arseniusz Finstera, z którego wynika, że ten jest za partnerstwem, ale jednocześnie prosi o to, by traktować się poważnie - pamiętać, co i kiedy się powiedziało - to prztyczek dla Marka Wituszyńskiego, który wedle burmistrza nie pamięta przebiegu spotkania w ratuszu o wycince drzew w Parku. I chce, by stanowisko np. Fundacji docierało do niego na biurko, a nie w prasowym artykule...
Wszystko wskazuje na to, że prawdziwa dyskusja dopiero się zacznie.