Kontynuujemy temat poruszony na łamach we wczorajszym numerze "Pomorskiej". Przypomnijmy, że z danych GUS korzystała w swoim raporcie "Wyzwania inwestycyjne głównych miast Polski. Perspektywa 2035" firma doradcza Pricewaterhouse Coopers. Badaniem objęto 12 polskich miast: Warszawę, Łódź, Kraków, Wrocław, Poznań, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Katowice, Białystok, Rzeszów oraz Gdańsk.
Punktem wyjścia dla PwC była perspektywa wyludnienia Polski do 2035 roku. Obecnie jest nas 38,2 mln, a za 23 lata ma być nas o 2 mln mniej. Ludność wymienionych miast zmniejszy się o 5,1 proc. Więcej będzie ich jedynie w Warszawie i Krakowie. W pozostałych miastach liczba mieszkańców spadnie. Jeden z największych, bo 20-procentowy, spadków odnotuje właśnie Bydgoszcz. W 2035 roku ma mieć około 284 tys. mieszkańców.
Przeczytaj także:Ile Bydgoszczy brakuje do zachodnioeuropejskich miast?
Prof. Dariusz Sokołowski, kierownik Zakładu Geografii Społecznej i Turystyki Instytutu Geografii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, tłumaczy, że nie ma prognoz, które sprawdzają się w stu procentach.
- Zweryfikuje je życie. W latach osiemdziesiątych przewidywano, że Bydgoszcz przekroczy liczbę 500 tys. mieszkańców właśnie teraz. Trendy się odwróciły. Prognozy to równanie z wieloma niewiadomymi - podkreśla naukowiec.
Jednak, jak podaje prof. Sokołowski, Bydgoszcz zaczęła się wyludniać już ponad dekadę temu. Pod koniec lat 90. liczba mieszkańców naszego miasta zbliżała się do 390 tys. Obecnie mamy ich o 40 tys. mniej.
Więcej w papierowej "Pomorskiej".