Siedmiu radnych z klubu "Nasza Gmina" głosowało za wygaśnięciem mandatu Anny Redzimskiej. Sama zainteresowana wstrzymała się od głosu, a 13 radnych z klubu "Widzimy Gminę Inaczej" i koalicyjnego "Porozumienia Czerskiego" głosowało przeciw.
Burmistrz Jolanta Fierek: - Stanowisko klubu "Nasza Gmina" wcale mnie nie dziwi, bo to jest naturalne politycznie. Nasza koalicja ma mieć mniej członków, żeby nie zrealizować naszego programu wyborczego. To, że tak diametralnie zmienił się skład naszej rady, to jest wyraz tego, że mieszkańcy Czerska tego oczekiwali.
Teraz to sąd rozważy, czy Anna Redzimska przestanie być radną - wyważy, czy doszło do naruszenia przepisów mówiących o tym, że radny nie może wykorzystywać mienia gminnego do prowadzenia działalności gospodarczej. Zapis ustawowy nie jest precyzyjny, a wyroki sądów są "od Sasa do Lasa".
Redzimska czuje się skrzywdzona i ma duży żal. Nie poczuwa się do winy i wyjawia, że jej wyborcy mówią jej, że cała ta historia to absurd. Jest pielęgniarką. Podobnie jak druga radna Lidia Kroplewska. Tyle że ta druga ma umowę o pracę w SP ZOZ w Czersku (ośrodek zdrowia w Rytlu), a ona od 2001 r. jest na kontrakcie. Ma spółkę z dwiema innymi koleżankami. Formalna siedziba - budynek SP ZOZ w Czersku. Pracuje w terenie - w domu chorego. - Ludzie właściwie nie rozumieją, o co w tej sprawie chodzi - przyznaje Redzimska. - Kojarzą nas z ośrodkiem. To jest tak, że była swego czasu duża presja na to, by pielęgniarki świadczyły usługi jako zewnętrzne podmioty. I myśmy się do tego przygotowały. Później, rzeczywiście, dyrektor SP ZOZ-u zażądał od nas, byśmy pracowały w takiej formule. Jako dzierżawcy nie jesteśmy traktowane inaczej niż inne jednostki. Zresztą, gdy był przeprowadzany remont, to choć płaciłyśmy czynsz, nikt z nami nawet nie uzgadniał czasowego przeniesienia w inne miejsce. Po prostu nas przeniesiono i tyle.
Na sesji były zarzuty do przewodniczącego rady miejskiej, że nie poprosił o opinię prawną Tomasza Peplinskiego. Przypomnijmy, jedna już jest - radcy Grażyny Ziehlke. Wypowiedziała się już wcześniej, oceniając, że radna powinna stracić mandat, a na ostatniej sesji, pytana przez radnego Piotra Kosobuckiego stwierdziła nawet ostro, że Redzimska złamała prawo. Spotkała ją to za reprymenda ze strony burmistrz, która wytknęła jej, że jako prawnik powinna ważyć słowa i nie ferować wyroków, bo nie jest sędzią. Ziehlke zmieniła ton, przyznając, że nie jest uprawniona do wydawania wyroków, a sądowe interpretacje są bardzo różne i indywidualne.
Przewodnicząca klubu "Nasza Gmina" Bogumiła Ropińska wystąpiła do przewodniczącego rady o ustąpienie ze stanowiska. Powód? Uznała, że nie wywiązał się z obowiązku kontroli oświadczeń majątkowych radnych, bo gdyby tak było, to wystąpiłby o analizę prawną przypadku Redzimskiej.
Radny Zbigniew Bieliński przywołał wyrok WSA z Warszawy. W skrócie - naruszenie przepisu jest wtedy, gdy radny korzysta z mienia gminy w sposób uprzywilejowany, wykorzystując swoją pozycję.
komentarz
Nie dajmy się zwariować. Pomyślmy!
Art. 24 g, ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym wprowadzono, by przeciwdziałać szerzącej się - także na dolnych szczeblach władzy - korupcji. Intencją ustawodawcy było to, by radny nie miał możliwości czerpania profitów z racji pełnionej przez siebie funkcji. Stąd zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez radnego z wykorzystaniem mienia gminy. Ale ustawodawcy zabrakło wyobraźni - bo choć zdarza się, że radni z takich małych miast jak Czersk, figurują także w KRS-ie - to nie zawsze są rzutkimi przedsiębiorcami łypiącymi okiem, jak by tu dodatkowo zarobić, wykorzystując pozycję. Przykład Anny Redzimskiej - są nimi także zwykłe pielęgniarki, które zmuszono do "pójścia na swoje". Nie dajmy się zwariować!
Czytaj e-wydanie »