
redaktor naczelny miesięcznika "Więź”
Zbigniew Nosowski
redaktor naczelny miesięcznika "Więź"
- Szykuje się reforma finansów Kościoła. Rewolucja?
- Na taką reformę katolicy czekali od dawna, bo jawność finansowa powinna być normą. Obecny system jest pozostałością czasów komunizmu, kiedy nie można było o wszystkim mówić, ani powierzać wszystkiego radom parafialnym, bo ludzie, którzy się w nich znajdowali mogli być współpracownikami czy donosicielami.
- Dlaczego teraz? Dlaczego dopiero w sytuacji, kiedy sprawy finansowe nadszarpnęły wizerunek Kościoła?
- Skończył się czas doraźnych porażek czy zwycięstw i nadszedł czas rozwiązań systemowych. Ponieważ w grę wchodzą pieniądze publiczne, trzeba dostosować się do obowiązującego sposobu ich rozliczania. Dłużej nie można było tego odkładać.
- Precedensy już były. Niektóre instytucje kościelne stosują politykę jawności od lat.
- Wiele środowisk w Kościele od dawna się o tego typu jawność dopominało, co więcej, w wielu miejscach te finanse były już ujawniane. Warto przypomnieć świętej pamięci biskupa Życińskiego, który najzwyczajniej publikował roczne dochody swojej diecezji wraz z własnymi dochodami z honorariów autorskich.
- Impuls idzie również z dołu. Parafianie też chcą wiedzieć więcej o pieniądzach w swoim kościele.
- Impulsy z dołu przychodziły od dawna, ale nie na tyle silne, aby doszło do zmiany. W efekcie normą był ten sposób funkcjonowania, w którym proboszcz był specjalistą od wszystkiego. Wierni oczekują jedynie tego, aby księża byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Ale z drugiej strony mocno zakorzenione jest przyzwyczajenie z czasów PRL, że ksiądz zajmuje się wszystkim.
- Wyobraża pan sobie sytuację, w której rada parafialna ustala pensję proboszczowi?
- Nie, tu muszą być uregulowania ogólnodiecezjalne, aby nie tworzyć podziałów na biedne i bogate parafie. System zarządzania Kościołem powinien działać tak, aby tego typu różnice niwelować.
- Kto straci na reformie? Już słychać głosy, że z cięciami mogą liczyć się struktury ponaddiecezjalne, bo wierni będą chcieli, aby ich datki pożytkować lokalnie.
- Poczekajmy na konkrety. Obawiam się, że system finansowania z odpisów zmniejszy dochody z tacy, które i tak nie są wysokie, bo średnio wynoszą kilkadziesiąt złotych rocznie na parafianina. Usłyszawszy o pieniądzach płynących z budżetu, ludzie będą mniej skłonni do dodatkowych wydatków.
Czytaj e-wydanie »