- Każdy musi myśleć tak, jak nasza pani kierownik albo zostanie zwolniony - uważa pani Katarzyna, która jeszcze we wrześniu była zatrudniona jako księgowa w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w podbydgoskich Białych Błotach.
W GOPS przepracowała 28 lat. Teraz przebywa na wypowiedzeniu.
- Przez te wszystkie lata byłam wzorową pracownicą - opowiada pani Katarzyna i pokazuje dokumenty, z których wynika, że szefostwo wysoko oceniało jej pracę. - Wszystko zmieniło się, gdy w GOPS zawiązaliśmy związek zawodowy. Zostałam zwolniona. Powodem jest, jak to określiła moja szefowa, jej "utrata zaufania" do mnie.
Była księgowa twierdzi, że związek zawodowy powstał, żeby naprawić sytuację w ośrodku, tzn. relacje na linii szefostwo - podwładni. - Ci, którzy do niego wstąpili, czyli prawie połowa osób, naraziła się kierownik - sądzi pani Katarzyna.
Zobacz także: W grudziądzkim muzeum był mobbing? Wyniki kontroli inspekcji pracy: "Nie do końca"
Bez słowa sprzeciwu
- Kierowniczka nie uznaje słowa sprzeciwu. Kto nie jest z nią, jest przeciw niej. Sumiennie wykonywałyśmy obowiązki, a ona nas poniżała, ubliżała nam, ciągle krytykowała. Jednym słowem: stosowała mobbing - dodaje pani Dorota, też pracownica GOPS. Też zwolniona.
Beata Przyborska, kierownik ośrodka pomocy społecznej w Białych Błotach, ma bogaty życiorys zawodowy. - Najpierw kierowała Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Bydgoszczy, ale często wywoływała kłótnie - opowiada osoba z jej grona. - Pracowała też w Wydziale Spraw Obywatelskich urzędu wojewódzkiego w Bydgoszczy. Tam wybuchła afera, w której grała jedną z głównych ról.
W 2006 roku trzech pracowników urzędu wojewódzkiego, o czym szeroko pisały lokalne gazety, było podejrzewanych o przyjmowanie pieniędzy od Ormian za legalizację ich pobytu w Polsce. Bydgoska prokuratura prowadziła tę sprawę.
- 41-letnia wówczas Beata P. znajdowała się wśród tych urzędników - twierdzą informatorzy, proszący o zachowanie anonimowości.
- Nie było mnie wśród tych osób! - zaprzecza dzisiaj Przyborska.
Praca pod Bydgoszczą
Kilka miesięcy później o Przyborskiej ucichło. Znalazła pracę w ośrodku pomocy społecznej w Białych Błotach.
Przyborska nie zgadza się z zarzutami dotyczącymi mobbingowania.
- Mam dosyć tej całej nagonki na mnie - podkreśla pani kierownik. - Nasz ośrodek działa wzorowo. Grupa pracowników próbuje mnie oczernić i zaszkodzić. Ich zarzuty są wyssane z palca.
Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej lub w e-wydaniu.
Czytaj e-wydanie »