- Panie dyrektorze, zawrzało w klubie. Słychać głosy niezadowolenia, a nawet krytyki, szczególnie wobec pana, po wyrzuceniu z klubu dwóch trenerów grup młodzieżowych Marka Szanka i Marka Wielewickiego.
- No właśnie. Zacznijmy od tego, że nikogo z klubu nie wyrzuciliśmy ani nie zwolniliśmy. Od dłuższego już czasu mówiliśmy o konieczności zmian w grupach młodzieżowych. Nie może być tak, że jedna z grup trenuje raz w tygodniu i jeszcze trener potrafi zadzwonić i powiedzieć, że nie będzie treningu. Pamiętajmy, że to mają być następcy seniorów i muszą być jak najlepiej przygotowani do gry w dorosłej piłce. Po zakończeniu rundy i z nowym rokiem kończyły się im umowy i postanowiliśmy z nimi rozmawiać.
- No właśnie, czyli trenerzy zostali zwolnieni?
- Nie. Nie zwolniliśmy ich. Trenerowi Markowi Szankowi, do którego ja osobiście nie mam żadnych zastrzeżeń i moim zdaniem jest świetnym przykładem sumiennego, poukładanego i dobrego trenera, zaproponowaliśmy dalszą współpracę na takich samych warunkach. Trener zgłosił jednak, że chciałby podwyżkę za pracę.
- O jakich pieniądzach mowa? Trenerzy dostają około 300-400 złotych?
- No, około 500 zł. Trener Marek Szank chciał podwyżki i my po zastanowieniu się, doceniając jego wkład, zgodziliśmy się, by jako jedyny dostał więcej. Mogliśmy dać jednak 30 proc. więcej, bo z drugiej strony nie możemy też aż tak bardzo różnicować zapłaty dla trenerów. Trener Marek Szank nie przystał na naszą propozycję. Szkoda, bo to naprawdę dobry trener.
- A Marek Wielewicki?
- Tu sytuacja jest troszkę bardziej skomplikowana. Po przeanalizowaniu rundy jesiennej, która w wykonaniu juniorów starszych, a więc zaplecza seniorów, nie była zbyt udana, stwierdziliśmy, że na tym stanowisku potrzebna jest zmiana. Decyzję podjęliśmy również po rozmowach z samymi zawodnikami. Szanując jednak trenera Wielewickiego, zaproponowaliśmy mu, by przejął jedną z młodszych grup młodzieżowych w klubie. Trener zastanowił się i przyszedł do nas i powiedział, że czuje się trochę wypalony i chce jednak odpocząć. Więc nie ma mowy o wyrzucaniu kogoś z klubu.
- Zatrudniliście już nowego trenera...
- Tak, zatrudniliśmy trenera Krzysztofa Sobieszczuka, który będzie prowadzić dwie grupy - juniorów starszych i jedną z młodszych ekip. Ten trener daje gwarancje pełnego profesjonalizmu. Choćby zaczynając od tego, że treningi juniorów starszych będą codziennie! Chcemy, by późniejsze przejście z juniorów do seniorów było jak najmniej bolesne.
- A mógłby pan przedstawić bliżej tego trenera?
- Krzysztof Sobieszczuk był m.in. trenerem Pogoni Szczecin Nowej (A klasa), Pogoni Szczecin II (A-klasa), juniorów Pogoni Szczecin, był też asystentem trenerów Pogoni Mariusza Kurasa i Marcina Kaczmarka, trenerem juniorów i seniorów Polonii Słubice (II liga).
- Znowu te Słubice? Pan ze Słubic, trener Kapica też ostatnio w Słubicach, teraz trener juniorów.
- No tak, ale ja siedzę w piłce wiele lat, już chyba dziesięć, znam więc wielu ludzi z różnych klubów i zawsze można mi zarzucić, że to mój znajomy. Proszę mi uwierzyć, że gdybym nie miał pewności, że trener Sobieszczuk pomoże i że nie będzie miał wpływu na poprawę gry i działania tego klubu, to bym go nie ściągał. Wiem jednak, jak on prowadził zespoły juniorów czy seniorów i dobrym specjalistą. Zresztą, wystarczy za pół roku zapytać zawodników o zdanie, czy jest różnica.
- Nowy trener będzie zarabiał podobno 2, a nawet 2,5 tys. zł.
- To nieprawda. Będzie zarabiał za prowadzenie dwóch drużyn plus troszkę, by mógł tu mieszkać i żyć. Ale naprawdę, to nie będą takie pieniądze.
- No ale jest też zarzut, że do tej pory nie zajmował się pan grupami młodzieżowymi, a jak zaczął, to od zmiany trenerów.
- Proszę, żeby mi ktoś powiedział, czego nie zrobiłem lub nie pomogłem, gdy ktoś się o coś zwrócił. Proszę mi uwierzyć, że ja siedzę w klubie po 16 godzin dziennie, wiszę na telefonie, co też generuje duże koszty. W grudniu wszyscy mieli wolne, ja siedziałem i pracowałem nad transferami. Co do grup młodzieżowych, to jeśli trenerzy zgłosili się z czymś, zawsze starałem się pomóc. A chcę podkreślić, że wcale dużo nie zarabiam, są w klubie osoby, które zarabiają więcej.
- Nie ma jednak turniejów Gala Dziecięca czy Schreibera?
- A miałem te turnieje zrobić sam? Nie było wśród trenerów jakieś dużej ochoty, by je robić.
- Jest pan osobą z zewnątrz i pewnie dlatego taka była reakcja na te zmiany.
- No tak, nikt nie lubi, gdy wkłada się kij w mrowisko. Żeby jednak klub dobrze działał, to zawsze potrzebne są zmiany. Jeśli klub będzie się rozwijał, a do tego dążymy, to nie wiadomo, czy ja zostanę. Może też będzie potrzebny ktoś lepszy...
- No właśnie, a niektórzy z klubu podpowiadają, że nie ma pan "papierów" na menedżerowanie klubem...
- Mógłbym bez problemu wymienić kilkadziesiąt osób, które pracują w różnych znanych klubach, a nie mają. Nie czuję się przez to gorszy...
- Nie mówię, że gorszy. Żeby być uczciwym, powiem więcej. Osoby, którym nie spodobały się zmiany na stanowisku trenerów młodzieżowych, chwalą pana bardzo za pracę w seniorach, a głównie za transfery...
- Nie chwalmy jeszcze. Zdaję sobie jednak sprawę, że jestem z zewnątrz i że niektóre decyzje są przykre czy niewygodne dla miejscowych trenerów, którzy są w piłce i w klubie od wielu lat. Ale Chojniczanka jest świetnie zorganizowana i prowadzona przez prezesów i zarząd. Oni naprawdę zrobili i robią niezłą robotę. A ja chcę w tym pomagać.