Każdy dzień Wielkiego Tygodnia miał swoją specyfikę. Obok praktyk religijnych, na Kujawach występowały związane z nimi zwyczaje, wierzenia, przesądy ludowe praktykowane niekiedy do dzisiaj.
Wielki Czwartek
W kościołach milkły dzwony. Do końca Wielkiego Tygodnia używano drewnianych kołatek, nazywanych też "klekotkami".
Wieczorem w wielu wsiach zbierali się chłopcy z glinianymi garnkami, w których zarabiano żur. Rozpoczynał się stary kujawski zwyczaj, "wybijania żuru", który pamiętają do dziś najstarsi mieszkańcy inowrocławskiej dzielnicy Szymborze. Polegał on na rozbiciu garnka z żurem o bramę albo o drzwi domu, w którym mieszkała panna na wydaniu. Był to znak, że post się kończy. Zwyczaj ten był żywy jeszcze po II wojnie światowej, ale nie tłuczono już glinianych garnków, lecz - w formie "zastępczej" - okna chałup zamalowywano białą farbą zmieszaną z błotem, łatwą do zmycia.
Wielki Piątek
Przed wschodem słońca w Wielki Piątek, Kujawiacy szli do strumienia, do rzeki, by w milczeniu obmyć się trzy razy. Miało to ochronić przed chorobami skóry, a dziewczętom pomóc zachować urodę. W domostwie z samego rana gospodyni podnosiła pierzynę i smagała domowników po nogach, mówiąc, że to za "boże rany". Zaczynało się wówczas przygotowanie światecznego pożywienia, malowanie jajek, gotowanie szynek, pieczenie ciast.
W kujawskich kościołach, podobnie jak obecnie nie odprawiano mszy świętej, natomiast powszechny był zwyczaj ceremonialnego odwiedzania i czuwania przy symbolicznym grobie Chrystusa.
Wielka Sobota
Tego dnia w wiejskich domostwach wygaszano stary ogień, by zapalić nowy od ognia poświęconego w kościele. Podobnie przynoszono wodę, by pokropić nią obejście i zwierzęta. Utrwalił się praktykowany do dziś zwyczaj święcenia potraw. Początkowo odbywało się to w domu, później zanoszono potrawy do święcenia w kościele. Tak czynimy do dziś.