Nad zachowaniem pamięci o tradycjach związanych z pierwszym zasiewem czuwa Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. W ich archiwach znajdziemy m. in. obszerny artykuł o obrzędach wokół roślin, które miały zabezpieczyć je przed chorobami, szkodnikami i klęskami żywiołowymi.
Dowiadujemy się m. in., że pierwszą garść ziarna rzucano na krzyż. Ziaren pod zasiew nie pożyczano i nie wymieniano, by nie przenosić szczęścia na kogoś innego. Skrapiano je wodą święconą i kreślono nad nimi znak krzyża. Dobrze było poświęcić je w dniu św. Szczepana i Matki Boskiej Zielnej oraz na wigilijnym stole.
„W niektórych rejonach dodawano do nich pokruszone palmy wielkanocne, skorupki jaj święconych na Wielkanoc i rośliny z wiązanek święconych w dzień Matki Boskiej Zielnej. Oprócz tego zaprawiano ziarno ogniem, co miało chronić je przed chorobami. W pierwszą obsianą bruzdę kładziono pajdy lub całe bochenki chleba, by zapewnić przetrwanie ziarna przez zimę i zagwarantować obfity plon i dostatek pożywienia. Po dokonanym siewie na pole kładziono słomę z dożynkowego wieńca, układając ją na krzyż.”
Poniedziałek i piątek nie były właściwie do zasiewu. Co innego środa i sobota, uznawane za Dni Maryjne.
W niektórych rejonach Polski obrzędy związane z pierwszym zasiewem są wyjątkowo żywe. W 2020 roku na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego trafił zwyczaj zasiewu krzyży i serc w gminach Strzelce Opolskie i Ujazd, zwany przez miejscowych rolników Krzyżami dla Ponboczka lub zbożowymi krzyżami.
A jak tradycje związane z pierwszymi zasiewami kultywują rolnicy z Kujaw i Pomorza?
- Nikt mnie tego nie uczył, nie pamiętam nawet, żeby ojciec tak robił – odpowiada Michał Dams z Folgowa w powiecie chełmińskim. - Kiedyś brano pod uwagę fazy Księżyca, ale wtedy uprawiano małe pola. Dziś mogłoby to być niewykonalne ze względu na wielkie areały. Siejemy wtedy, kiedy jest to możliwe. Cywilizacja wpłynęła na nasze obyczaje.
- Ja zawsze przed pierwszym zasiewem klękam na polu i żegnam się – mówi Błażej Ciemny z Pocierzyna w powiecie radziejowskim. - I zaczynam siew tylko w Dni Maryjne. Pilnuję tego. Jeśli na przykład nie mogę zasiać wszystkiego w środę albo w sobotę, to chociaż przejadę w te i z powrotem, bo chodzi o to, żeby rozpocząć siew w Dzień Maryjny, a nie zasiać wszystko.
Daniel Pawlak, rolnik z Dąbrówki w powiecie aleksandrowskim zaczął od tego, że jest jeszcze młody, ale pamięta, że jego tata trzymał się faz Księżyca przy zasiewach i wtem mu się przypomniało: - W sumie to staram się siać w środę albo sobotę. Trzymam się tego, chyba że mi bardzo nie pasuje.
Dariusz Niciejewski z Gruczna w powiecie świeckim wspomina, jak ojciec klękał na polu...
- I brał do ręki grudę ziemi, pokazywał mi ją i mówił, że dzięki niej żyjemy. Ja tak nie robię, ale zawsze, gdy wjeżdżam na pole, żegnam się. Gdy sieję, modlę się o urodzaj i tak przez cały rok będąc na polu zerkam w niebo. Gdy jesienią kończę ostatnią skibę, dziękuję Bogu za miniony sezon i za zbiory.
