https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dębogóra. Ogary poszły w las. A sarny?

Adam Lewandowski
Podczas grudniowej imprezy organizatorzy przestrzegali  przed utrudnieniami ze strony myśliwych. Do incydentów jednak nie doszło
Podczas grudniowej imprezy organizatorzy przestrzegali przed utrudnieniami ze strony myśliwych. Do incydentów jednak nie doszło Maja Stankiewicz
Od czterech lat do Dębogóry zjeżdża od 500 do 1200 psów, nie tylko z Polski, na wyścigi psich zaprzęgów. Prezes i łowczy dzierżawiącego lasy Koła Łowieckiego "Dąb" w Kcyni twierdzą, że psy płoszą zwierzynę.

- Mój ojciec był leśniczym w pobliskich Tupadłach - wspomina łowczy Piotr Stranz. - Nauczył mnie szacunku do przyrody i tego, że w lesie obowiązuje cisza. I że las to miejsce święte. Tymczasem wielką sforę psów w czasie zawodów słychać z odległości 5-6 kilometrów. Nie możemy na to pozwolić.

60 lat "Dębu"

Istniejące od 60 lat Koło Łowieckie nr 84 "Dąb" w Kcyni dzierżawi od Starostwa Powiatowego 9.439 hektarów lasów, łąk i pól. Skupia ponad 40 myśliwych, również kilku z Bydgoszczy. Lasy pod Dębogórą - twierdzą myśliwi - są ostoją zwierzyny, która jest własnością państwa. A ich naturalnym wrogiem są właśnie psy. Płowe - sarny i jelenie - w sposób naturalny boją się zatem psów.

- Zgodnie z ustawą zostaliśmy powołani, by chronić środowisko, prowadzić gospodarkę łowiecką oraz kultywować tradycje, co utrwala naszą tożsamość narodową - mówi prezes Andrzej Morawski.

Ustrzelić do 15 stycznia

Plan odstrzału zwierzyny narzuca kołu Nadleśnictwo. Zgodnie z nim "Dąb" ma w tym sezonie pozyskać 53 jelenie, 60 saren i 150 dzików. Jeśli przekroczy plan, albo go nie wykona, płaci słone kary (nie jest nim objęty odstrzał dzików).

- Do 15 stycznia musimy jeszcze ustrzelić 12 jeleni i 17 saren - mówi łowczy Stranz.. - Wykonanie planu stoi pod znakiem zapytania, bo sfory psow wypłoszyły zwierzynę. Przecież w tym roku dwa razy organizowane były w naszych lasach zawody - w kwietniu i w grudniu. A grudzień to przecież pełnia sezonu polowań na zwierzynę płową.

Tylko ze składek

Myślistwo to drogie kosztowne hobby. Nie tylko ze względu na sprzęt. Koło nie otrzymuje żądnych dotacji. Płaci za dzierżawę obwodu łowieckiego, za szkody, które czyni zwierzyna na polach i łąkach rolników. Musi też ją dokarmiać w zimie. A to też kosztuje. Pieniądze może mieć tylko ze składek, które płacą członkowie, za sprzedane mięso z upolowanych zwierząt, za organizowanie polowań dewizowych.

- Szkody, które czyni rolnikom zwierzyna z roku na rok są większe - mówi prezes Morawski. - Również z tej przyczyny, że sarny, jelenie, dziki spłoszone przez sfory psów, które - powtarzam - są ich naturalnymi wrogami, uciekają na pola i łąki, czyniąc coraz większe szkody. W tym roku kosztowało to nas już około 40 tysięcy złotych.

A Prawo łowieckie mówi...

Prezes Morawski cytuje przepisy Prawa łowieckiego. - Artykuł 9 mówi, że w lasach obowiązuje zakaz m.in. płoszenia zwierząt, że użycie psów myśliwskich powinno być zgodne z kalendarzem polowań. W okresie ochronnym od marca do maja - w którym występują lęgi, wykoty i wycielenia, obowiązuje bezwzględny zakaz przebywania psów, w tym również myśliwskich... Zatem organizatorzy kwietniowych zawodów psich zaprzęgów złamali prawo.

Prezes cytuje też zapis Ustawy o lasach: zabrania się hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych... Organizowanie hałaśliwych zawodów jest złamaniem prawa i uciążliwością dla środowiska. Naszym zdaniem należy wykonać studium uciążliwości dla tegoż środowiska...

Dogadać się nie mogą

Odkąd organizowane są imprezy w Dębogórze, trwają protesty Koła Łowieckiego "Dąb". - Jest przecież więcej obwodów, w których można organizować zawody. Sfora Nakielska uparła się jednak na naszą Dębogórę - mówią prezes i łowczy koła.

- Spotykamy się z panem Nowakiem, nadleśniczym, burmistrzem Kcyni. W marcu tego roku ustaliliśmy, że w Dębogórze zawody odbędą się w kwietniu po raz ostatni. A były też w grudniu...

Jacek Nowak ze Sfory Nakielskiej to, co mówią myśliwi określa mianem bzdur. - Jeździmy na zawody organizowane nie tylko w Polsce. Najczęściej odbywają się w lasach. I nigdzie - poza Dębogórą - organizatorów nie spotykają żadne utrudnienia ze strony koła łowieckiego. I nie dochodzi do żadnych konfliktów.

- Dębogóra wpisała się już do międzynarodowego kalendarza imprez sportowych i rozsławia naszą gminę - powiada Tomasz Szczepaniak, burmistrz Kcyni. - To piękne miejsce, uznane przez zawodników. Właścicielem terenów jest państwo reprezentowane przez Nadleśnictwo, które zgadza się na organizację zawodów. Koło łowieckie tylko dzierżawi teren.

- Szkody zwierzyna czyniła na polach zawsze - mówi Lidia Wiącek, sołtys Dębogóry. - Jest ich coraz więcej, bo zwierzyny jest więcej. Moim zdaniem - zawody nie maja wpływu na wielkość szkód na polach.

Do tematu wrócimy

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jot
1200 psów w lesie to zbrodnia na NATURZE.
Myśliwi, macie rację!
r
rufi@pl
A
r
rufi@pl
Moim zdaniem łowczy koła dąb o jakim mowa w artykule jest chorym człowiekiem. funkcja łowczego tak mu uderzyła do głowy że teraz myśli że jest panem i władcą w tym kole. z jednej strony tak jest gdyż prezes tego koła to jego przydupnik a nie prezes. powiedzmy otwarcie, za poprzedniego prezesa było inaczej łowczy z jego zdaniem się liczył tak jak to wygląda w innych kolach oraz z racji funkcji. w chwili obecnej pan łowczy mając wladze wprowadza swoje rządy niestety nie zawsze zgodne z prawem i dobrą etyka myśliwego. z koła zrobił elite myśliwych tz.vipów "jeśli masz kase polujesz" twierdzi że zwierzyna wychodzi na pola- ofszem zawsze wychodzila ale kiedzyś myśliwymi byli ludzie z powołania któży każdą wolna chwile spedzali w łowisku,miedzy innymi na pilnowaniu tych pól a teraz myśliwymi w tym kole są albo osoby starsze wysłużone i z racji wieku nie są w stanie chodzić tak czesto w łowisko albo bizmesmeni którzy za pieniądze są w tym kole i polują dla rozrywki oczywiście nie chodza po polach i pilnuja tylko siąda z czterema literami na amboni gdzie futru tona i tak wygląda ich wyjście w łowisko. a młodzi myśliwi gdzie? na palcach ich można policzyć no tak zapomniałem ich nie stać albo mają za małe plecki............tak wygląda polityka koła dąb. wiec niech łowczy zacznie od zmian w swoim pstępowaniu a potem obwinia psy gmine powiat i całą reszte z szkody i brak zwierzyny na marginesie jest jej dużo na tym terenie.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska