- Mój ojciec był leśniczym w pobliskich Tupadłach - wspomina łowczy Piotr Stranz. - Nauczył mnie szacunku do przyrody i tego, że w lesie obowiązuje cisza. I że las to miejsce święte. Tymczasem wielką sforę psów w czasie zawodów słychać z odległości 5-6 kilometrów. Nie możemy na to pozwolić.
60 lat "Dębu"
Istniejące od 60 lat Koło Łowieckie nr 84 "Dąb" w Kcyni dzierżawi od Starostwa Powiatowego 9.439 hektarów lasów, łąk i pól. Skupia ponad 40 myśliwych, również kilku z Bydgoszczy. Lasy pod Dębogórą - twierdzą myśliwi - są ostoją zwierzyny, która jest własnością państwa. A ich naturalnym wrogiem są właśnie psy. Płowe - sarny i jelenie - w sposób naturalny boją się zatem psów.
- Zgodnie z ustawą zostaliśmy powołani, by chronić środowisko, prowadzić gospodarkę łowiecką oraz kultywować tradycje, co utrwala naszą tożsamość narodową - mówi prezes Andrzej Morawski.
Ustrzelić do 15 stycznia
Plan odstrzału zwierzyny narzuca kołu Nadleśnictwo. Zgodnie z nim "Dąb" ma w tym sezonie pozyskać 53 jelenie, 60 saren i 150 dzików. Jeśli przekroczy plan, albo go nie wykona, płaci słone kary (nie jest nim objęty odstrzał dzików).
- Do 15 stycznia musimy jeszcze ustrzelić 12 jeleni i 17 saren - mówi łowczy Stranz.. - Wykonanie planu stoi pod znakiem zapytania, bo sfory psow wypłoszyły zwierzynę. Przecież w tym roku dwa razy organizowane były w naszych lasach zawody - w kwietniu i w grudniu. A grudzień to przecież pełnia sezonu polowań na zwierzynę płową.
Tylko ze składek
Myślistwo to drogie kosztowne hobby. Nie tylko ze względu na sprzęt. Koło nie otrzymuje żądnych dotacji. Płaci za dzierżawę obwodu łowieckiego, za szkody, które czyni zwierzyna na polach i łąkach rolników. Musi też ją dokarmiać w zimie. A to też kosztuje. Pieniądze może mieć tylko ze składek, które płacą członkowie, za sprzedane mięso z upolowanych zwierząt, za organizowanie polowań dewizowych.
- Szkody, które czyni rolnikom zwierzyna z roku na rok są większe - mówi prezes Morawski. - Również z tej przyczyny, że sarny, jelenie, dziki spłoszone przez sfory psów, które - powtarzam - są ich naturalnymi wrogami, uciekają na pola i łąki, czyniąc coraz większe szkody. W tym roku kosztowało to nas już około 40 tysięcy złotych.
A Prawo łowieckie mówi...
Prezes Morawski cytuje przepisy Prawa łowieckiego. - Artykuł 9 mówi, że w lasach obowiązuje zakaz m.in. płoszenia zwierząt, że użycie psów myśliwskich powinno być zgodne z kalendarzem polowań. W okresie ochronnym od marca do maja - w którym występują lęgi, wykoty i wycielenia, obowiązuje bezwzględny zakaz przebywania psów, w tym również myśliwskich... Zatem organizatorzy kwietniowych zawodów psich zaprzęgów złamali prawo.
Prezes cytuje też zapis Ustawy o lasach: zabrania się hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych... Organizowanie hałaśliwych zawodów jest złamaniem prawa i uciążliwością dla środowiska. Naszym zdaniem należy wykonać studium uciążliwości dla tegoż środowiska...
Dogadać się nie mogą
Odkąd organizowane są imprezy w Dębogórze, trwają protesty Koła Łowieckiego "Dąb". - Jest przecież więcej obwodów, w których można organizować zawody. Sfora Nakielska uparła się jednak na naszą Dębogórę - mówią prezes i łowczy koła.
- Spotykamy się z panem Nowakiem, nadleśniczym, burmistrzem Kcyni. W marcu tego roku ustaliliśmy, że w Dębogórze zawody odbędą się w kwietniu po raz ostatni. A były też w grudniu...
Jacek Nowak ze Sfory Nakielskiej to, co mówią myśliwi określa mianem bzdur. - Jeździmy na zawody organizowane nie tylko w Polsce. Najczęściej odbywają się w lasach. I nigdzie - poza Dębogórą - organizatorów nie spotykają żadne utrudnienia ze strony koła łowieckiego. I nie dochodzi do żadnych konfliktów.
- Dębogóra wpisała się już do międzynarodowego kalendarza imprez sportowych i rozsławia naszą gminę - powiada Tomasz Szczepaniak, burmistrz Kcyni. - To piękne miejsce, uznane przez zawodników. Właścicielem terenów jest państwo reprezentowane przez Nadleśnictwo, które zgadza się na organizację zawodów. Koło łowieckie tylko dzierżawi teren.
- Szkody zwierzyna czyniła na polach zawsze - mówi Lidia Wiącek, sołtys Dębogóry. - Jest ich coraz więcej, bo zwierzyny jest więcej. Moim zdaniem - zawody nie maja wpływu na wielkość szkód na polach.
Do tematu wrócimy