- To kryminał, dyrektor Parku Krajobrazowego natychmiast powinien powiadomić policję i prokuraturę - mówił w piątek, tuż po powrocie znad jeziora Goreń, Bogusław Różański, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego we Włocławku. Dzień wcześniej na miejsce zniszczeń dotarli dziennikarze "Pomorskiej", zaalarmowani przez Czytelników. - W Gostynińsko-Włocławskim Parku Krajobrazowym, nad samym brzegiem jeziora, zniszczone zostały wydmy. Ktoś zrobił potężny nasyp z utwardzoną, piaszczystą platformą, prawdopodobnie przygotowując to miejsce pod budowę domu - brzmiała nieprawdopodobna informacja.
Natychmiast skontaktowaliśmy się z Andrzejem Drozdowskim, dyrektorem Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego z siedzibą w Kowalu, który potwierdził nasze informacje, odsyłając nas jednak do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w... Bydgoszczy. Obecnie to ona, zgodnie z kompetencjami, odpowiedzialna jest za to, co dzieje się na terenie parku. Załączyliśmy zdjęcia, zrobione nad jeziorem Goreń. "... Dokumentacja fotograficzna obrazuje degradację środowiska i przekształcenie naturalnego ukształtowania terenu wydmy eolicznej. Jest to ewidentny przykład trwałego zniszczenia rzeźby terenu, a więc naruszenie paragrafu 4, pkt 5, rozporządzenia nr 37/2004 z dnia 3 grudnia 2004r. w sprawie Gostynińsko Włocławskiego Parku Krajobrazowego..." - poinformował nas drogą e-mailową Marek Machnikowski, zastępca regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Bydgoszczy, Regionalny Konserwator Przyrody. Stwierdził, że jego instytucja nie zajmowała się dotychczas tą sprawą, zaś organem kompetentnym do jej wyjaśnienia jest wójt gminy Baruchowo.
- Przecież to teren leśny, nawet nie wiem, gdzie to jest - mówił najpierw wójt Stanisław Sadowski. Później, w towarzystwie Krystyny Kaczanowskiej, podinspektora ds. budownictwa, udał się z nami nad jezioro.
Liczący około 400 metrów nasyp w środku lasu, wzmocniony już częściowo betonowymi płytami, robi dziwne wrażenie. Otoczony mnóstwem wyciętych drzew biegnie aż do jeziora, kończąc się czymś w rodzaju potężnej platformy, górującej nad taflą wody. Rozciąga się stąd oszałamiający widok...
- Przecież tego nie zbudowano w jedno popołudnie. W pobliżu jest leśniczówka, jest straż leśna, pracownicy parku. Dlaczego nikt nie zareagował? - dziwi się wójt.
- Do gminy nie wpłynęły dotychczas żadne pisma, dotyczące tej sprawy. Dla tego obszaru nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, poza tym to teren leśny - mówi Krystyna Kaczanowska.
Dariusz Gidaszewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Włocławek zna sprawę Gorenia, bo niedawno rozmawiał o niej z dyrektorem Parku Krajobrazowego. - Powiadomiłem starostwo o nielegalnej wycince drzew, nakazałem też nasadzenie nowego lasu - twierdzi podczas telefonicznej rozmowy.
Sprawca całego zamieszania, Waldemar Białkowski, przedsiębiorca z Baruchowa, chętnie godzi się na rozmowę.- Kupiłem tę działkę od prywatnego właściciela - opowiada. - Nie miałem pojęcia, że te pagórki to jakieś wydmy pod ochroną. Mam zgodę na wycinkę drzew, podpisaną już w sierpniu przez... nadleśniczego Dariusza Gidaszewskiego, zobowiązałem się do odnowienia lasu.
Waldemar Białkowski ma też w ręku inny dokument - decyzję Starostwa Powiatowego we Włocławku o przekształceniu 14-arowej części działki nad jeziorem, liczącej łącznie 1,37 hektara, w grunt rolny. Nie kryje, że na "platformie" chce postawić dom. Letniskowy.
Ktoś miałby mu przeszkodzić?