Zapraszam na drugi i ostatni przegląd tego, co z turystycznego punktu widzenia najciekawsze i najpiękniejsze.
Do Gostynińsko – Włocławskiego Parku Krajobrazowego wybrali się uczestnicy 20. rajdu pieszego z cyklu „Poszukiwanie wiosny”. Pieszego, ale przy wsparciu autokaru, który dowoził ich w miejsca startu do kolejnego etapu wędrówki. Kierunek wskazywał bydgoski przewodnik i jednocześnie pomysłodawca tego i wszystkich wcześniejszych poszukiwań wiosny na szlakach Kujaw i Pomorza - Tadeusz Frymark.
Te rajdy mają swoją specyfikę, oczywiście poza wartością krajoznawczą – ta zasadza się na tym, że uczestnicy muszą włączyć „piąty bieg”, czyli gaz do dechy, a kto nie maszeruje, ten… wiadomo. Ale na tych, którzy trudów nie zdzierżą albo doznają kontuzji, czeka wygodne miejsce w autokarze – dalej można już tylko odpoczywać...
W pierwszej części wycieczki „zaliczyliśmy” Pracownię Edukacyjną w siedzibie parku krajobrazowego w Kowalu, rezerwaty przyrody Olszyny Rakutowskie i Jezioro Rakutowskie, Błota Rakutowskie, śródlądowe wydmy w Gorzeniu Wielkim.
Nad Lubiechowskim jak nad morzem
Teraz przed nami (bo turystom towarzyszył wyżej podpisany dziennikarz) położony w sąsiedztwie Jeziora Rakutowskiego znacznie mniejszy akwen - Jezioro Lubiechowskie.
Rakutowskie to absolutny rarytas dla krajoznawców, a jeszcze większy dla ornitologów wypatrujących pierzastych piękności ze starej wieży widokowej – czy to na otwartej wodzie czy też pośród rozległych trzcinowisk.
To największe jezioro w tutejszym parku krajobrazowym, a przy tym zmieniające dość znacząco swoją wielkość, bo w zakresie 60 – 70 hektarów, przy średniej powierzchni 300,5 ha.
Gdybym jednak miał porównać Rakutowskie ze wspomnianym Lubiechowskim, to ocena tego drugiego, choć znacznie mniejszego (16,6 ha), nie wypadnie niekorzystnie. W przeciwieństwie do tego pierwszego, nie jest to rezerwat, a zatem można z niego korzystać do woli – dojść do brzegu, zachwycić się jego przejrzystą wodą, wejść na pomost, a nawet wykąpać się. We wschodniej części jeziora (od wsi Krzewent) znajduje się piaszczysta plaża wraz z wiatami dla wypoczywających. A wszystko w naprawdę uroczych „okolicznościach przyrody”.
Mało tego – do północnego brzegu tego akwenu, położonego jak kilka innych w Niecce Kłócieńskiej, dochodzą śródlądowe wydmy, które porasta sosnowy las. Wrażenie jest niemal takie jak na Mierzei Wiślanej. Na jedną z wydm na wysokości jeziora prowadzą drewniane schody, a na jej szczycie urządzono platformę widokową. Naprawdę można się zachwycić!
Dąb w Krzywym Lesie
Kierowca autokaru, pan Sylwester, już woła na pokład – czas jechać do Krzywego Lasu… Ciekawa jest już sama droga Kowal - Smólnik, bowiem wyznaczono ją pośród rozległych pól wydmowych.
Dywanik asfaltowy równy jak stół, obok ścieżka rowerowa… Tyle, że można tu doznać zawrotu głowy – trasa kluczy pośród wydm i jazda przypomina górską. Okolica jest bardzo krajobrazowa.
Dojeżdżamy do Krzywego Lasu. Tam, na rozległej polanie, podziwiamy pomnikowe drzewo. Wiek dębu szypułkowego szacuje się na 300 lat. Obwód w pierśnicy wynosi 640 cm, a wysokość 25 m. Przy samej ziemi w dębie znajduje się pusta przestrzeń, w której może się schować kilka osób.
Z Krzywego Lasu jedziemy tą samą asfaltówką dalej na północ przez Telążnę Leśną i Przerytkę, by w tej drugiej miejscowości skręcić w prawo (na wschód) na Adaminowo i leśniczówkę Ruda. Ta droga nie jest już tak komfortowa, ale autokar jedzie bez problemu.
Za leśniczówką znów skręcamy w prawo, tym razem na południe, by śródleśną drogą gruntową dotrzeć do żółtego szlaku pieszego „Kotliny Płockiej”. Tu mała uwaga – faktycznie jesteśmy w Kotlinie Płockiej, zaledwie kilka kilometrów na południe od brzegu Zalewu (Jeziora) Włocławskiego, na wysokości Dobiegniewa.
Jedyne takie jezioro w Europie
Czerwone tablice oznajmiają, że doszliśmy do rezerwatu przyrody Gościąż, ale my idziemy dalej aż do wschodniego brzegu jeziora o tej samej nazwie. Ten także znajduje się w granicach rezerwatu, ale miejsce to (tylko to) udostępnione jest dla turystów.
Rezerwat utworzono na 225,05 hektarach. Chroniony teren obejmuje grupę jezior Gościąż, Brzózka, Mielec i Wierzchoń (Jazy) oraz otaczające je bagna i lasy.
Ale prawdziwą perłą jest największe z wymienionych jezioro Gościąż. Nie chodzi o jego walory krajobrazowe, choć te są bezdyskusyjne, ale o unikatowym w skali Europy układzie osadów dennych, które dają naukowcom wgląd w historię tego zbiornika poczynając od 13 tysięcy lat temu, czyli od schyłku ostatniego zlodowacenia na tych terenach (sic!).
Naukowcy mówią, że jest o zaszyfrowany zapis zmian w środowisku, bo ułożonych warstwowo osadach (laminach) można odczytać coroczne różnice w grubości i rodzaju osadów. Te osady to ułożona w różnych proporcjach materia organiczna, węglany (zwłaszcza wapnia) i substancje mineralne (iły, muły i piaski).
Międzynarodowe badania tego fenomenu geo, czy raczej hydrologicznego, koordynuje Polska Akademia Nauk.
Gościąż jest jeziorem rynnowym, polodowcowym, a dokładniej podlodowcowym (subglacjalnym), czyli powstałym na skutek wytapiania wody pod zalegającym lądolodem.
Przez Krucze Góry do rezerwatu Jazy
Ostatnim punktem wycieczki był rezerwat przyrody Jazy (2,62 ha), który został utworzony w roku 1963. Na początku celem ochrony były siedliska czapli siwej, ale po utworzeniu na Wiśle Zalewu Włocławskiego (w 1970 r.) ptaki przeniosły się właśnie nad zalew.
Teraz zatem, gdy czapli tam nie ma, przedmiotem prawnej ochrony są stare sosny.
Do rezerwatu trzeba jednak było dość drogami przez lasy znad jeziora Gościąż, a do wielokilometrowa wędrówka.
Rezerwat Jazy znajduje się w szczytowej partii ogromnej wydmy śródlądowej ciągnącej się w formie długiego wału. Wydma przypomina góry i tak też jest nazywana – to Krucze Góry. Wędrówka też podobna jest do górskiej – raz w górę, raz w dół, a że to już niemal finał naszej wycieczki i słońce chowa się za horyzontem, wszyscy odczuwają już trudy całodniowego wysiłku.
Obchodzimy zatem rezerwat wzdłuż jego granic i wreszcie, naprawdę styrani, schodzimy z gór do naszego autokaru. Ale było warto! Kierunek – już w ciemnościach – na Włocławek, potem Bydgoszcz…
