To prawdziwa perła naszego regionu i - jako się rzekło - fragmentu Mazowsza aż po Gostynin i lewobrzeżny Płock. Niezwykłe piękno i bogactwo przyrody ujęto w ramy Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego.
Nie po raz pierwszy w ten rejon wyprawili się bydgoscy turyści prowadzeni przez doświadczonego przewodnikaTadeusza Frymarka. Dołączyła do nich reprezentacja turystyczna Włocławka. A wszystko z okazji 20. rajdu pieszego z cyklu "Poszukiwanie wiosny".
Potrzebna jest żelazna kondycja
Jasno sobie powiedzmy: te imprezy to łatwych nie należą, bo wymagają wprost żelaznej kondycji i samozaparcia, ale dają tak ekstremalnie dużo wrażeń, że więcej w trakcie jednodniowej wycieczki już się odebrać nie da.
Frymark z programu wyciska wszystko "na maksa" i tak też wyciśnięci są uczestnicy. Przy okazji wyrazy szacunku dla wszystkich! Oddziały specjalne mogłyby im wiązać porządne, wyprawowe buty, które błota, a nawet wody się nie boją.
Program był bardzo bogaty
A programie rajdu były: wykład w Pracowni Edukacyjnej w siedzibie parku krajobrazowego w Kowalu, zwiedzanie ogrodu edukacyjnego przy pracowni - "Rycykowego Zakątka" (rycyk to taki ptak), rezerwat Olszyny Rakutowskie, Błota Rakutowskie, śródlądowe wydmy w Gorzeniu Wielkim, rezerwat Jezioro Rakutowskie, Jezioro Lubiechowskie, dąb w Krzywym Lesie, rezerwaty Gościąż i Jazy, przejście spod jeziora Gościąż do rezerwatu Jazy, i obejście tego ostatniego grzbietami wydm.
Gdy po całym dniu wchodziliśmy na pokład naszego autokaru, słońce chowało się za horyzontem, a my w szybko ochładzającym się powietrzu parowaliśmy niczym konie po solidnej gonitwie.
Dla porządku dodajmy, że granic rezerwatów nie naruszaliśmy, a jedynie dochodziliśmy do nich utartymi szlakami.
O tym jakim skarbem jest rzeczony park krajobrazowy, można się dowiedzieć w Kowalu, gdzie znajduje się jego dyrekcja, oglądnąć film przedstawiający największe atrakcje, no i zwiedzić „Rycykowy Zakątek”, czyli ogród edukacyjny. To oczywiście najmniej wymagający punkt programu. Nasz autokar rusza teraz w rozległe lasy...
Olszyny, błota, śródlądowe wydmy
Wzbogaceni o podstawową wiedzę o parku, ruszamy ku przygodzie do Świątkowic, a stamtąd „z buta” do rezerwatu przyrody Olszyny Rakutowskie.
Drogę dla turystów wyznaczono wzdłuż południowej granicy tego chronionego prawem terenu. Widać z niej doskonale, że cały ten podmokły teren porastają olchy, a gdy przychodzi na nie czas, padają i w naturalnym procesie zamieniają w próchno. Leśnicy nie ingerują w ich życie i śmierć.
Rozciągające się na wschód o tego rezerwatu Błota Kłócieńskie (część rozleglejszych Błot Rakutowskich) nie są już rezerwatem, więc można je poznać bliżej, bacząc jednak, by nie pogrążyć się w grząskim gruncie. Nawet teraz, gdy region zaczyna odczuwać skutki suszy, tu i ówdzie pośród olch widać oczka i małe cieki wodne, a grunt trzęsie się pod stopami. Głównym ciekiem jest tu Rakutówka, która potem zasila Jezioro Rakutowskie.
Zanim zobaczymy Jezioro Rakutowskie zatrzymujemy się w Goreniu Wielkim, gdzie jak na dłoni, bo na płaskim niczym stół terenie, widać śródlądową wydmę. To dziwna wydma, bo jest w miarę prosta, bardzo długa i cienka, a zatem przypomina typowe wzniesienie ozowe, morenowe.
Literatura przedmiotu opisuje ją jednak jako jedną z wielu na terenie parku krajobrazowego wydm utworzonych w dolinie Wisły, zatem z piasków rzecznych, które po ustąpieniu pra-Wisły u schyłku ostatniego zlodowacenia, poddane zostały procesom eolicznym (wietrznym). Ogromne połacie piasków zostały spiętrzone zachodnimi wiatrami i tak powstały wały, które w kolejnych tysiącleciach prawie w całości porosły sosnowe lasy.
Na wydmie w Goreniu Wielkim drzewa zachowały się tylko na szczycie, a sam ów twór geologiczny został poszatkowany przez okolicznych mieszkańców, a to dla pozyskania piasku na różne potrzeby, a to dla krótszego, bez omijania wydmy, poprowadzenia drogi.
Piękna to okolica, nie licząc ogromu śmieci porzuconych przy tutejszym przystanku autobusowym.
Jezioro Rakutowskie. Raz go przybywa, raz ubywa
Jedziemy do miejscowości Krzewent, którą otaczają trzy jeziora: Krzewent, Lubiechowskie i Rakutowskie. Nieco dalej na wschód w jednej rynnie polodowcowej znajdują się dwa inne: Goreńskie i Skrzyneckie, a jeszcze dalej małe bezimienne zbiorniki. Ale za nimi, już na terenie Mazowsza, są kolejne, większe, jak Lucieńskie, Białe, Sumino i… kolejne. Wszystkie są akwenami wytopiskowymi, polodowcowymi i pierwotnie niewątpliwie stanowiły jedną całość.
Największe i najciekawsze w Niecce Kłócieńskiej i na całym Pojezierzu Gostynińskim jest Jezioro Rakutowskie, ujęte w całości (w roku 1982) w granice rezerwatu faunistycznego. Średnia powierzchnia tego akwenu wynosi 300,5 hektarów, ale w ciągu roku przybywa jej lub ubywa w zakresie 60 – 70 ha. Cały rezerwat wraz przybrzeżnymi szuwarami i łąkami ma 414,07 ha. Średnia głębokość zbiornika wynosi 1,1, maksymalna 2,8 m.
W latach 50. i 60. XX wieku przeprowadzono w tym rejonie prace melioracyjne, wyprostowano bieg Rakutówki, co spowodowało obniżenie wód gruntowych i poziomu w tej rzece. Na jezioro ta „radosna twórczość” ówczesnego Wojewódzkiego Zarządu Melioracji we Włocławku także miała negatywny wpływ.
Teren rezerwatu (jezioro i trzcinowiska – to głównie pałka wodna i oczeret jeziorny) upodobało sobie na miejsca lęgowe bądź jako enklawę podczas wiosenno- jesiennych migracji kilkadziesiąt rzadkich gatunków ptaków, w tym czapla, żuraw, rybitwa czarna i wiele gatunków ptaków siewkowatych (np. rycyk).
Ornitolodzy obserwują pierzastych przyjaciół ze starej i znajdującej się w złej kondycji technicznej platformy widokowej, zaś turyści wspinają się na trzypiętrową, znacznie młodszą i bezpieczną wieżę. Widok jest rozległy i naprawdę piękny.
* Za tydzień opiszę drugą część rajdu w poszukiwaniu wiosny w Gostynińsko-Włocławskim Parku Krajobrazowym. Z wymienionego wszak programu wycieczki sporo jeszcze zostało...
