Ostatnie dni starego roku zmotywowały Radę Miejską w Żninie, aby porozmawiać na temat sytuacji w Spomaszu. Dlatego na sesję zaproszono Leszka Fabisiaka - prezesa tej firmy, który nie dość, że przybył, miał dużo do powiedzenia i od początku zapewniał, że chętnie odpowie na każde pytanie radnych.
Głębokie zmiany...
- Dopiero gdy przejąłem Spomasz, (200 tys. zł) tak naprawdę poznałem, jaki jest jego stan finansowy. Wiele zaskoczyło mnie negatywnie. Ale postanowiłem podjąć szybkie działania i przeprowadzić głęboką restrukturyzację, dotykając również najbardziej drażliwych obszarów, w tym zatrudnienia - rozpoczął prezes Fabisiak.
- Tym sposobem strata finansowa na koniec 2003 roku została trzykrotnie zmniejszona. A perspektywa na lata następne? Uważam, że wygenerujemy zysk - chociaż niezbyt duży. Bo 1,5 - 2,5 milionowe straty, które narastały w tym zakładzie każdego roku, wydawały się nie do pokonania. Tymczasem zatrzymanie tego stało się naszym priorytetem.
- Dziś w zakładzie pracuje około 50 osób, a odeszło około 100. W międzyczasie musieliśmy wypłacić odprawy.
Centrala ucięła...
- Dziś, mimo że to historia, warto pamiętać, że do 2000 roku Spomasz otrzymywał dotacje (500-800 tysięcy złotych) z budżetu centralnego. A gdy to ucięto, rozpoczęły się problemy i pierwsze zaległości, jak choćby wobec miasta (już w 2001). Problemem Spomaszu jest ogromna powierzchnia produkcyjna - hala na około 15 tysięcy m kw. Dlatego istnieje konieczność jej zagospodarowania, przynajmniej częściowego.
- Ze swojej strony podejmujemy działania wyjścia z zapaści. Zaproponowaliśmy na przykład przejęcie mieszkań. Dziesięć z nich udało się sprzedać po cenie 250 złotych za m kw. To w sumie wyższa kwota, niż miasto proponowało za cały budynek. Teraz administracja jest w rękach wspólnoty.
A może hurtownia?__
Wypowiedź prezesa zmobilizowała_Andrzeja Kujawę: - To dość dziwne dla mnie, co pan prezes powiedział, bo zawsze myślałem, że jak się coś kupuje, trzeba się najpierw zapoznać ze stanem faktycznym. A jak się układa pana współpraca ze związkami zawodowymi? Jakie pan ma zaległości w stosunku do gminy i pracowników? Jaką planujecie produkcję w perspektywie rozwoju? I po co ma istnieć Spomasz, jak nie będzie hali? Może trzeba zrobić hurtownię z tego Spomaszu?
Leszek Fabisiak: - _Ale ja tylko tłumaczę, że majątek Spomaszu jest za duży. Wystarczająca jest połowa hali! Wcześniej to była inwestycja centralna i nadmierny majątek! A w kwestii załogi - nikt nie zwalnia potrzebnych pracowników. Spłaciliśmy też zobowiązania wobec tych, którzy odeszli. Zaległości dotyczą jedynie poprzedniego zarządu.
- Przypomnę, że ten zakład w okresie mobilizacji miał zatrudniać około 2 tysiące osób i produkować 700-800 kuchni rocznie! Ale kiedyś Spomasz był monopolistą w tym zakresie.
- Mimo przetargów i tak było wiadomo, że to on wyprodukuje potrzebne kuchnie. Teraz czasy się zmieniły, wszedł kapitalizm i konkurencja.
- Dlatego dziś moje perspektywy rozwoju to bardziej piekarnictwo. To jest szansa i to chcę odrodzić. Teraz jest praca dla 50, a sezonowo - gdy jest zamówienie - i dla większej grupy.
Kto podcinał gałąź?
- Na dziś nie ma już związków zawodowych. One naturalnie wygasły. A współpraca z nimi była tragiczna. Moim zdaniem w tej kwestii czas się zatrzymał. Oni podcinali gałąź, na której siedzieli. Domagali się ekstra wypłat w chwili, gdy zakład miał trudności - _stwierdził prezes Fabisiak i kontynuował dalej:
- Co do produkcji, chciałbym, aby była jak największa. Ciągle poszukujemy nowych kontraktów. Niewykluczone, że wejdziemy z produktem na rynek niemiecki i skandynawski. Ale chcę zaznaczyć, że sporą część czasu, który mogliśmy dobrze wykorzystać, zabrali nam niektórzy działacze spomaszowskich związków zawodowych, którzy pisali anonimy i nasyłali Państwową Inspekcję Pracy.
Co z sentymentem?
- Nie myśli pan w ogóle o atmosferze w zakładzie! Ludzie są rozżaleni. Przyjeżdża pan i nagle oni dowiadują się o zwolnieniach - kontynuował radny Kujawa.
- _Tutaj nie ma sensu powoływać się na sentymenty. Bo gdyby ci ludzie znaleźli lepsze zatrudnienie, ja ich bym przecież nie miał prawa zatrzymać. Ja się motywuję interesem firmy, nie sentymentem. Już teraz nie przewiduję zwolnień, najwyżej przesunięcia. Chociaż jakość pracowników w wielu przypadkach nie jest dostosowana do nowych wyzwań. Ale nie wykluczamy szkoleń.
- Chcę też rozwiać następne pogłoski. To bzdura, że Spomasz jest rozkradany. Aktywa poszły na spłatę zobowiązań, na przykład ZUS czy odprawy pracowników. Sprzedaliśmy też ośrodek w Chomiąży właścicielowi "Martiny". Ten ośrodek przynosił nam roczne straty na 30 tysięcy złotych. Pieniądze ze sprzedaży też poszły na spłatę zobowiązań, można to sprawdzić w sprawozdaniu finansowym. To, co było w lakierni, poszło na złom, a powierzchnię wynajęliśmy Frigo Logistics.
Kto tu płacze?
Długie wypowiedzi prezesa Spomaszu nie przekonały jednak radnych. Tak je podsumował Czesław Kośmicki: - Trzeba by rzewnie zapłakać nad wyjaśnieniami prezesa. Pan już uzgadniał tok spłaty zaległości wobec gminy (2001, 2002, 2003), a i tak mało co z tego wyniknęło. A jak zapytać pana o przyszłość, zasłania się pan tajemnicą handlową. Ale my chcielibyśmy od pana usłyszeć: planuję taką produkcję, na takiej a takiej powierzchni, zatrudnię tyle osób. A tymczasem z wypowiedzi nie wynika nic przyszłościowego i konkretnego. Pan nie zapewnił nas tutaj, że pociągnie produkcję.
Prezes Fabisiak powiedział na koniec, że gotów jest do spotkania i rozmowy o konkretach w gremium kompetentnym. Czy tak się stanie i co z tego wyniknie? Miejmy nadzieję - nowy rok pokaże.
