Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długotrwale bezrobotni są często krótkowzroczni. Szukają pracy, ale nie stałej. O przyszłości finansowej nie myślą

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Bezrobotni - ci na własne życzenie - często wychodzą z założenia, że wystarczy się zarejestrować w PUP, a potem załatwić zasiłki z opieki społecznej.
Bezrobotni - ci na własne życzenie - często wychodzą z założenia, że wystarczy się zarejestrować w PUP, a potem załatwić zasiłki z opieki społecznej. Dawid Łukasik
Jak ktoś od nastu lat nie ma pracy, to musiałby zdarzyć się cud, żeby tę pracę podjął. Inni robią wszystko, żeby mieć etat, a ten ktoś wszystko, aby go nie zdobyć.

Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

od 16 lat

Rodzina spod Bydgoszczy to mama, tata i dwoje dzieci. Bardziej precyzyjnie trzeba powiedzieć, że teraz mieszka pod Bydgoszczą. Odkąd bowiem pani i pan są małżeństwem, czyli 12 lat, przeprowadzali się wielokrotnie, średnio raz na półtora roku.

Żona i mąż nie mają własnego mieszkania. Wynajmują w różnych miejscowościach, prawie wciąż na terenie swojej, jak mawiają, rdzennej, gminy. Komisja mieszkaniowa 7 lat temu przyznała rodzinie mieszkanie komunalne. Na razie uprawnieni znajdują się w połowie listy. Nie mają większych szans na rychłą przeprowadzkę.

Stałej pracy również nie mają. Pan dostaje ponad 600 złotych renty od niespełna roku. Wcześniej długo nie pracował, chyba, że na czarno. Niedługo skończy 40 lat, a posiada 4 lata udokumentowanego stażu. Gdy ktoś zapyta o pracę, pan odpowie, że akurat szuka, ale nie stałej.

- Bo takiej nie mogę podjąć, jedynie dorywczą - przekonuje. - Nikt mi nie da stałej, jeżeli często się przeprowadzamy, a tak jest. Jak właściciel mieszkania winduje nam opłaty, szukamy czegoś tańszego, przynajmniej nie droższego. Znajdujemy, ale przeważnie w innej wsi.

Dzieci niemałe

36-letnia żona nawet nie udaje, że szuka. Usprawiedliwienie niby ma. Dzieci. Z tym, że nie są małe. Starsza córka ma 11 lat, młodsza 8. - Nie pójdę do pracy, bo dziewczynki musi ktoś zaprowadzać do szkoły i odbierać - zaznacza kobieta. - Nie mamy w pobliżu nikogo z rodziny, kto wyręczyłby mnie w tym obowiązku. Gdybym poszła do roboty, trzeba byłoby poszukać opiekunki. Ona za darmo by nie pomagała. Bez sensu miałabym harować na wypłatę dla opiekunki.

Mogłaby rozważyć ofertę za 4000 złotych na rękę na dobry początek. Może być w sklepie (chociaż pani nie umie jeszcze obsługiwać kasy fiskalnej), musi być w rdzennej gminie, dojeżdżałaby rowerem. Będzie ciężko, ponieważ pani skończyła tylko podstawówkę, zaś od ukończenia szkoły nigdy nie pracowała. Zawodu wyuczonego brak. Mąż zresztą też nie ma fachu. Tak samo jest z wykształceniem podstawowym.

Małżonkowie korzystają z zasiłków opieki społecznej. - W wersji bardzo ograniczonej i z myślą nie o tej parze dorosłych, lecz o ich dzieciach, je przyznajemy - informują w Gminnym Ośrodku Opieki Społecznej. - To z powodu podejścia tych państwa do zatrudnienia. Nie są zaangażowani w poszukiwanie pracy. Zmusić nam ich do niczego nie wolno. Nie posiadamy takich uprawnień. Pan odbiera rentę, ale pani nie ma żadnego dochodu. Prosiliśmy ją parokrotnie, żeby zarejestrowała się jako bezrobotna w powiatowym urzędzie pracy. Zyskałaby pomoc w zakresie znalezienia etatu czy poradnictwa zawodowego. Ukończenie szkolenia gwarantowałoby zdobycie zawodu. Nie była zainteresowana. Tłumaczyliśmy, że dzięki rejestracji zyska ubezpieczenie zdrowotne. Gdyby poszła do lekarza albo trafiła do szpitala, nie zapłaci za wizytę bądź pobyt. Odparła: „Czuję się zdrowo. Nie potrzebuję ubezpieczenia”.

(Pół)kolonie

Socjalni o roszczeniowości klientów wspominają. - Pan przyszedł zapytać o dofinansowanie kolonii dla starszej córki. Życzył sobie, abyśmy dopłacili do jej 10-dniowego wyjazdu nad morze. To znaczy: mielibyśmy przyznać 1200 złotych. Dodałby 249, bo zorganizowany wypoczynek kosztował właśnie 1449. Odmówiliśmy i poczuł się urażony. Zaproponowaliśmy bezpłatne półkolonie nie tylko jego starszej, ale i młodszej córce. Teraz on odmówił.

Żona i mąż zadowoleni ze współpracy z ośrodkiem opieki również nie są. - Panie socjalne są od pomagania, a nie wskazywania, kto jak ma żyć, bo to akurat wiemy. Zasiłki nie pokrywają nam wynajmu mieszkania, wynoszącego 1200. Jedzenie i wszystko inne także kupujemy za rentę i inną kasę.

Inna kasa to świadczenie rządowe po 500 plus na każde dziecko. Rodzina może liczyć także na pomoc parafii. Mąż wiosną 2020 roku skosił trawnik proboszczowi. Jednorazowa pomoc młodego mężczyzny wystarczyła, żeby tenże dostawał prawie co miesiąc wsparcie z kościoła, paczki z żywnością i chemią gospodarczą. Najbiedniejsi wierni są zapraszani po odbiór darów. Ich nazwiska znajdują się na liście księdza. Nazwisko małżonków nie zostało uwzględnione, więc oni zapraszani nie są. Sami natomiast po jedzenie i chemię się zgłaszają. Proboszcz nie ma serca im odmówić.

Podobnych wiecznie bezrobotnych (zwłaszcza kobiet) jest wiele. Eksperci wspominają o dziedziczeniu bezrobocia. Dotyczy rodzin, w których dziadkowie, gdy byli w wieku produkcyjnym, nie pracowali. Ich dzieci, gdy dorosły, nie parały się pracą. Dzieci tych dzieci poszły w ich ślady. Żyją na koszt państwa. O epidemii uzależnienia od świadczeń socjalnych również się mówi. To odnośnie ludzi, którzy starają się o zasiłki i starają się nie pracować.

- A my staramy się aktywizować każdego klienta - mówi Marta Frankowska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. - Jego celem powinno być wyjście z trudnej sytuacji materialno-bytowej, w której się znajduje i zabezpieczenie potrzeb własnym staraniem. W tym celu zobowiązujemy stronę do podjęcia współpracy z nami po rygorem odmowy udzielenia pomocy finansowej. Narzędziem, wykorzystywanym w codziennej pracy zawodowej służby socjalnej, jest kontrakt socjalny. Brak realizacji jego zapisów ze strony klienta powoduje zakończenie z nim współpracy.

Coś od siebie

Kto przychodzi do opieki społecznej, nie tylko dostaje. Od siebie też musi coś dać. Pracownicy socjalni wymagają - w zależności od sytuacji takiej osoby - aby poszła na leczenie odwykowe, uczestniczyła w psychoterapii, udała się do lekarza w celu zdiagnozowania stanu zdrowia fizycznego i psychicznego.

Jeżeli podopieczny jest negatywnie nastawiony do wszystkiego, o co prosi go pracownik socjalny, musi liczyć się z konsekwencjami. Ustawa o pomocy społecznej tak to precyzuje: „Brak współdziałania osoby lub rodziny z pracownikiem socjalnym (...) w rozwiązywaniu trudnej sytuacji życiowej, odmowa zawarcia kontraktu socjalnego, niedotrzymywanie jego postanowień, nieuzasadniona odmowa podjęcia zatrudnienia, innej pracy zarobkowej przez osobę bezrobotną (...), mogą stanowić podstawę do ograniczenia wysokości lub rozmiaru świadczenia, odmowy przyznania świadczenia, uchylenia decyzji o przyznaniu świadczenia lub wstrzymania świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej”.

Oferta pracy odrzucona

Pośredniak także nie kontynuuje rozmów z bezrobotnym, gdy ten się zarejestrował, ale pracy nie zamierza zdobyć. Jeżeli bezrobotny odmówi bez uzasadnionej przyczyny przyjęcia oferty pracy, może zostać pozbawiony statusu osoby bezrobotnej na 120 dni w przypadku pierwszej odmowy. Jak sytuacja się powtórzy, będzie to 180 dni. Gdy po raz trzeci lub kolejny nie zgodzi się podjąć zatrudnienia, zostanie skreślony z listy bezrobotnych na 270 dni.

Zjawisko bezrobocia na własne życzenie, zwłaszcza wśród kobiet, pogłębiło się po wprowadzeniu programu „Rodzina 500 plus”. Przed 2016 rokiem, czyli zanim on wystartował, nie występowały różnice w aktywności zawodowej między kobietami, mającymi dzieci i bezdzietnymi. Uruchomienie wypłat doprowadziło do zmian na rynku pracy. Jak zaznaczali analitycy z Instytutu Badań Strukturalnych, skutek dezaktywacji zawodowej zaczął być widoczny już w drugiej połowie 2016. Wówczas nawet 55000 Polek przestało szukać pracy albo - jeżeli wcześniej były zatrudnione - to się zwalniało, wszak zaczęły otrzymywać świadczenia wychowawcze. Później było jeszcze gorzej. W pierwszej połowie 2017 roku 90000 kobiet zostało w domach.

Poczucie własnej wartości

Witold Michałek z Business Centre Club mówił: - 500 plus znacząco wpływa na psucie rynku pracy. Rodzice w ponad 1,5 mln gospodarstw domowych (czyli około 2,5 mln dorosłych) zaczęli zastanawiać się, czy warto, żeby współmałżonek szedł do pracy, czy opłaca starać się o awans lub poprawę kwalifikacji. W wielu przypadkach odpowiedź była negatywna, oparta na logicznym, finansowym uzasadnieniu.

Pracownice socjalne z gminnego ośrodka pod Bydgoszczą dopięły swego: 36-latka zarejestrowała się w pośredniaku. Podczas ostatniej wizyty w GOPS, uprzedziła: - Odrzucę każdą ofertę za mniej niż 4000 zł. Trzeba się cenić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska