Tylko 14 procent ankietowanych rolników uważa prowadzenie gospodarstw za opłacalne, wynika z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Pytamy gospodarzy z różnych regionów Polski, jak oceniają swoją sytuację.
- Jest masakra i zapowiada się jeszcze gorzej. Nawet 6 zł nie chcą dać za byka... Zboże staniało, najbardziej kukurydza. Paliwo stoi w miejscu i nie tanieje, nawozy idą w górę. Już zaczyna brakować na spłatę rat za maszyny. Jeszcze trochę i plajta - odpowiada nam na Facebooku pan Damian, mieszkaniec Mazowieckiego.
- W warzywnictwie brak stabilności. Drobny handel upada, a duże sieci kombinują, jak to AgroUnia pokazuje. Narzucają niskie ceny lub nie kupują od nas wcale. Przywożą warzywa z importu (często drożej niż krajowe - tylko po to, by pokazać swoją przewagę, że jak nie sprzeda się dużej sieci, to nie sprzeda się nigdzie). Tylko proszę nie pisać, że można sprzedawać bezpośrednio w detalu. Wszyscy ogrodnicy nie pomieszczą się na targowiskach - dzieli się opinią pan Robert.
- Z roku na rok jest gorzej, sytuacja nie napawa optymizmem. Co rolnik kupuje, to drożeje systematycznie, co sprzedaje, to bez stablilizacji. Wczoraj dostałem ofertę: 10 zł poubojowo za byka mieszkańca waga około 800 kg - opisuje pan Michał, który postawił na opasy (okolice Białej Podlaskiej). - Taka cena powinna być za żywą wagę. Byłby super, i można by było mówić o jakimś zysku - dodaje kolejny Internauta, pan Radosław.
W tym roku nawozy 20-30% droższe niż w ubiegłym. Zboże jakościowe w żniwa 15-20% tańsze, a susza bardziej dokuczyła niż rok temu. Bydło miesne 15% w dół. Jedynie na mleku ciągle pieniadz - ocenia pan Sylwester (Lubelskie).
Pani Agnieszka odpowiada: Cena mleka też spada.
- Za cielaki to płacą teraz połowę tego, co w tamtym roku - dodaje pan Mariusz.
- W mojej okolicy czyli koło Krakowa, pszenica kosztuje 600 zł. Zboże, tanie nawozy poszły dużo w górę - pisze pan Łukasz.
- Dno i wodorosty - kwituje tymi słowami pan Grzegorz, mieszkaniec woj. podlaskiego.
Sprawdź również:
- Papierologia jest koszmarna. Mleko nie drożeje, a wszystko inne dookoła tak - m.in paliwa, nawozy, usługi, serwis. Produkować trzeba, bo z dnia na dzień nic nie powstaje. Zgodzę sie z tym, jak u mnie tanieje, to niech w sklepie też. A tak, to veto na te złodziejstwo - wskazuje pan Dominik (okolice Suwałk).
- Jestem hodowca bydła mlecznego i wyczytałem ostatnio taki oto komentarz do tematu opłacalności, który niestety w pełni podzielam. Pisze, jak mniemam, chyba jeszcze rolnik, a może nie: ma hektary, pracuje zawodowo, dziadki na emeryturze obrabiają 15 sztuk byków. Ot, cała tajemnica - dzieli się spostrzeżeniem pan Marek.
- To powiedzcie mi, po co to ciągniecie dalej, jeśli się nie opłaca? A wręcz przeciwnie, bo kupujecie ziemię - pyta pan Wiktor. - Niestety polski rolnik jest nauczony narzekania. Jeśli się nie opłaca, sprzedaj za milion złotych te 15 hektarów i idź do normalnej pracy na 8 h.
- Nie jest źle, ale nie jest dobrze. Jakby było źle, to by się nie inwestowalo i nie rozwijało. Ale to ciężka praca - podkreśla pan Hubert.
Kiepskie nastroje na wsi przełożyły się na raport Głównego Urzędu Statystycznego:
- aż 27,5 proc. ankietowanych rolników uważa sytuację gospodarstw za złą
- tylko 14 proc. uważa prowadzenie gospodarstw za opłacalne
- osoby, które postawiły na produkcję zwierzęcą lepiej oceniają sytuację niż te, które są nastawione głównie na roślinną
- optymizm wyrażali specjalizujący się w chowie drobiu rzeźnego i nieśnego oraz hodowcy świń
- najbardziej negatywne oceny o opłacalności produkcji odnotowano u prowadzących plantacje drzew i krzewów owocowych oraz hodowców bydła rzeźnego
Najwięcej optymistów jest wśród rolników w wieku do 24 lat, z wykształceniem wyższym oraz wśród osób prowadzących gospodarstwo nie dłużej niż rok - podaje GUS
- Dużym problemem jest brak spójnej polityki rolnej oraz krajowych sieci dystrybucyjnych - czytamy kolejny post w sieci. - W Czechach czy na Słowacji wniosek na modernizację liczy 3 strony z ofertami, a u nas chyba każdy wie ile. (...) Nie bez winy są także polscy rolnicy, ktorzy skażeni poprzednim ustrojem mają uraz do spółdzielni i zamiast działać wspólnie i obniżać koszty, chcą mieć wszystko swoje. To podnosi koszty, ograniczajac rentowność gospodarstwa. Podsumowujac, na roli nie jest źle, jeśli właściciel gospodarstwa jest nie tylko rolnikiem, ale także przedsiębiorcą i potrafi dywersyfikować to, co robi.
- To, co obecnie dzieje się w rolnictwie, to pokłosie lat zaniedbań i braku chęci rozwiązania problemów polskiego rolnictwa. Obecnie dalej jest się to powiela. Rolnik jest potrzebny tylko, żeby zagłosować - stwierdza pan Michał.
Agro Pomorska, odcinek 78:
