Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do biegu! Gotowi! Toruńscy radni wystartowali do wyborów

Wojciech Giedrys, [email protected], tel. 56 61 99 912
Radni najpierw uchwalili, że podwyżki nie będzie, potem - już w niepełnym składzie rady - że jednak będzie
Radni najpierw uchwalili, że podwyżki nie będzie, potem - już w niepełnym składzie rady - że jednak będzie fot. Lech Kamiński
W Radzie Miasta ruszyła walka o głosy torunian. Pierwszą próbą sił naszych rajców była uchwała o opłatach za przejazdy autobusami i tramwajami MZK. To jednak nie koniec batalii.

www.pomorska.pl/torun

Więcej aktualności z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun

Komentarz

Komentarz

Wyniki głosowań na ostatniej sesji tak naprawdę nie pokazały nowego podziału sił w Radzie Miasta. Już od początku tej kadencji wyraźnie było widać, że kluby PO i PiS-PT nie są monolitem. Nie mówiło się o tym jednak głośno. Radni PO i PiS-PT mieli zwykle wygodną wymówkę: nie wprowadzamy dyscypliny, każdy głosuje zgodnie z własnym sumieniem. Ostatnie głosowania pokazują słabość obu klubów. PO poniosła wstydliwą porażkę w pierwszej próbie sił z prezydentem Zaleskim. A PiS-PT będzie się musiał gęsto tłumaczyć swoim wyborcom, dlaczego połowa klubu była przeciw, a dwie szóste za podwyżkami cen biletów. Warto przypomnieć, że utrzymanie niskich opłat za przejazdy, było jednym ze sztandarowych haseł lokalnych struktur partii Kaczyńskich. Nie potępiam braku dyscypliny. To problem tych partii i niech tak zostanie. Każdy z radnych odpowiada tak naprawdę nie przed klubem, lecz przed tymi, którzy go wybrali. Mam nadzieję, że do końca tej kadencji unikniemy roszad i przetasowań w klubach oraz kłótni na sesjach. A radni całą energię włożą nie w wyborczy wyścig, a w rzetelną pracę dla miasta. W Radzie nie ma miejsca na politykę, populizm i pustosłowie.

Ostatnia, środowa sesja Rady Miasta upłynęła pod znakiem podwyżek cen biletów MZK. Najpierw po gorącej dyskusji padł zaskakujący wynik: 10 rajców było "za" (PO, trzech członków PiS-PT) i 10 "przeciw" (Czas gospodarzy, LiD i dwóch członków PiS-PT). Projekt władz Torunia przepadł.

Zwolennicy podwyżki nie złożyli jednak broni. Jeszcze na tej samej sesji prezydent Michał Zaleski wprowadził do programu uchwałę porządkującą opłaty za przejazdy m.in. uwzględniającą bilet socjalny za złotówkę. Andrzej Jasiński, wiceszef Rady (Czg) zgłosił do niej poprawkę zawierającą wcześniej proponowany wzrost cen. Został on przyjęty m.in. dzięki Jarosławowi Beszczyńskiemu z PO (podczas pierwszego głosowania był nieobecny na sali). Przed głosowaniem całej uchwały część rajców PO i PiS przeciwnych podwyżkom na znak protestu nie wróciła na salę obrad, chcąc zerwać kworum (w przypadku toruńskiej, 25-osobowej Rady Miasta do podejmowania uchwał potrzeba 13 rajców). To się nie udało. Uchwałę poparło 12 osób, jedna się wstrzymała. "Za" było sześciu radnych prezydenckiego Czg i trzech członków LiD (Najberg, Krzysztof Makowski i Marian Frąckiewicz). W tym gronie znaleźli się również dwaj członkowie PiS-PT (Józef Jaworski i Bogdan Major) i jeden PO (Beszczyński), którzy zagłosowali wbrew stanowiskom swoich klubów.

Rada bez tożsamości

Wyniki głosowań nad podwyżkami pokazują nie tylko aktualny układ sił, ale także zróżnicowanie i brak jednomyślności w klubach PO i PiS-PT. - Rada podzieliła się wzdłuż i w poprzek - twierdzi Waldemar Przybyszewski, szef Rady Miasta (PO). - Decyzję w sprawie zachowania radnego Beszczyńskiego podejmie klub. Jak się jest w jednym zespole, to trzeba grać razem. W PiS również wyłamały się dwie osoby. Rada Miasta zatraciła swoją tożsamość i stała się ubezwłasnowolniona. Rozmawiając z niektórymi radnymi Czasu gospodarzy na korytarzu, usłyszałem od nich: jesteśmy przeciwni podwyżce, ale nie możemy inaczej zagłosować. To jest naprawdę smutne.

- Próbowałem przekonać radnych Majora i Jaworskiego, by głosowali zgodnie z tym, co reprezentuje PiS, czyli polityką prospołeczną - mówi Rasielewski, szef klubu PiS-PT. - Uparli się, że będą głosować jak prezydent. Mam nadzieję, że wobec nich zostaną wyciągnięte konsekwencje. Nie można tak głosować i karać w ten sposób mieszkańców.

- Jeszcze nigdy nie widziałem takich scen na sesji - komentuje Jasiński. - Z podwyżek cen biletów zrobiono sprawę polityczną, a to typowo gospodarcza decyzja. Należy robić wszystko, aby nasz budżet był proinwestycyjny, a nie konsumpcyjny. Nie można cofać się i zwiększać dotacji dla MZK. Musimy mieć pieniądze na inwestycje np. budowę mostu. Kolejne sesje nie będą wyglądać inaczej. Już zaczęła się walka wyborcza.

Tani populizm

- To początek kampanii - uważa Makowski. - Mamy tu do czynienia z grą wyborczą. 10 grudnia, podczas dyskusji nad budżetem na 2010 r., PO nie kwestionowała wysokości dotacji dla MZK. Byłem za podwyżką, bo fakty są oczywiste: jeśli koszty są wyższe od przychodów, trzeba zwiększyć przychody. Jeżeli wszyscy torunianie dokładają już do zakładu 8,5 mln zł, to niestety pasażerowie muszą też ponieść te nieco wyższe koszty.

Zdaniem Makowskiego PO buduje swoją pozycję na tanim populizmie, a jej wspólne z prezydentem rządy w Toruniu określa "złym zarządzaniem miasta". - Na tej samej sesji, radni PO zgodzili się na zmniejszenie dochodów miasta o 5 mln zł - mówi Makowski. - Tylko po to, by sprawozdanie prezydenta z wykonania budżetu wyglądało lepiej.

Zbigniew Rasielewski (PiS) zamierza zaskarżyć uchwałę do wojewody. Powód? Nie stanęła ona na żadnej komisji Rady Miasta, a rajcy nie otrzymali tego projektu przy zmianie porządku obrad. - Największym problemem tego miasta jest prezydent Zaleski, bo nie szuka nowych rozwiązań - uważa Rasielewski. - Chce dobić torunian wyższymi cenami biletów. MZK natomiast nie podejmuje żadnych działań, by zracjonalizować wydatki. Wprowadzenie uchwały bokiem, pokazało prawdziwe oblicze prezydenta.

Do trzech razy sztuka?

PO i PiS nie wykluczają, że projekt uchwały dotyczący opłat za przejazdy wróci na jednej z kolejnych sesji. Być może w lutym. Kluby prowadzą rozmowy w tej sprawie.

Według szefa Rady umowa koalicyjna z Zaleskim nie jest zagrożona, ale wymaga ona przeglądu. Muszą się pojawić w niej nowe zadania. Jednak na pytanie, czy potrzebna jest zmiana na stanowisku prezydenta Torunia, Przybyszewski odpowiada wprost: - Tak. Ciężkie jest przełożenie między prezydentem a decydującymi o funduszach w państwie. Prezydent nie ma zaplecza politycznego. W tej chwili przeciw niemu ustawiło się PiS. PO nie wspiera go, tak jakby chciał. Potrzeba nowej krwi. Czasami robi się transfuzję, by człowiek mógł żyć. To byłoby potrzebne dla Torunia, ale o tym zdecydują wyborcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska