www.pomorska.pl/chojnice
Więcej informacji z Chojnic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/chojnice
Kup Gazetę Pomorską przez SMS
Kup Gazetę Pomorską przez SMS
Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij
Światowy Rezerwat Biosfery "Bory Tucholskie" został utworzony w ubiegłym tygodniu na sesji MAB (Międzynarodowy Program "Człowiek i Biosfera") w Paryżu. Program funkcjonuje od 1971 r. przy UNESCO. a jego celem jest kreowanie zrównoważonych relacji pomiędzy ludźmi i biosferą, metodą - tworzenie międzynarodowej sieci rezerwatów biosfery. W Polsce do tej pory takich rezerwatów było dziewięć. Kolejny wniosek - pilotowany przez prof. Andrzeja Nienartowicza z UMK w Toruniu został właśnie przyjęty.
Zabiegali od dawna
Radości z faktu, że się udało, nie kryją ci, którzy od dawna zabiegali o utworzenie rezerwatu - członkowie organizacji pozarządowych w Chojnicach i Tucholi - Lokalnej Grupy Działania "Sandry Brdy" i stowarzyszenia "Rezerwat Biosfery Bory Tucholskie".
- To będzie największy rezerwat w Polsce - mówi Grażyna Wera-Malatyńska, szefowa "Sandrów Brdy". - Było trzydzieści wniosków z całego świata, ale przeszedł tylko nasz i jeden ze Szwecji.
Jak podkreśla Janusz Kochanowski, dyrektor Parku Narodowego "Bory Tucholskie" mogło zaważyć to, że regionalny wniosek to nowa jakość - pokazuje oddolną inicjatywę, wspieraną mocno przez samorządy.
- Nie tak łatwo uzyskać zgodę na utworzenie rezerwatu - dodaje Piotr Mówiński, starosta tucholski. - Stąd tak długo trwały nasze starania. Samo słowo rezerwat jest często odbierane jako straszak, ale to dla nas ogromna szansa. Na promocję w wymiarze światowym. Każdy turysta rozpoznaje tę markę.
Będą korzyści
Burmistrz Tucholi Tadeusz Kowalski nadmienia, że w pojedynkę na pewno było trudniej osiągnąć sukces. - Nasze wspólne ponadregionalne działania przyniosły efekt - mówi. - Myślę, że będą z tego wymierne korzyści.
Janusz Kochanowski podkreśla, że to była już trzecia próba i komplementuje, że udała się dzięki...kobiecie, ale Grażyna Wera-Malatyńska twierdzi, że najważniejsze było to, iż udało się wznieść ponad osobiste ambicje i parykularyzmy.
Wszyscy zapewniają, że nie ma obaw o to, że mieszkańcy znowu staną przed problemem, że im czegoś nie wolno. - Pokutuje przekonanie, że jak jest rezerwat, to już wodociągu na przykład nie zbudujemy - tłumaczy Mówiński. - Tymczasem istnienie rezerwatu pozwoli nam sięgnąć po znaczące fundusze do Brukseli. I nie tylko.