Pokażemy się w Berlinie. I nie w ruinie

Na początku przyszłego roku w Berlinie ma być otwarta wystawa o Chojnicach i okolicach, także o Kosznajderii. To wspólny projekt inspektora ds. rozwoju nauki w ratuszu - Przemysława Zientkowskiego i LGD „Sandry Brdy”. Jeszcze w tym miesiącu ma dojść do podpisania porozumienia w tej sprawie, a z Berlina przyjedzie w tym celu delegacja muzeum Brandenburg-Preusen.

- Dlaczego podjęliśmy się tego wyzwania? - pyta retorycznie Grażyna Wera-Malatyńska z „Sandrów Brdy”. - Chcemy pokazać Kosznajderię, która jest nam bliska, a także Chojnice, gdzie żyli różni ludzie. Może niektórzy wyjechali, ale pozostał teren, który ma wielką wartość. Możemy się pochwalić kaszubszczyzną i miastem, które będzie tym clou. Powinni się zainteresować tą wystawą dawni mieszkańcy tych terenów, ale i ci Polacy, którzy niedawno wyjechali.

Przy obmyślaniu wystawy inicjatorzy wystawy chcą się zwrócić do różnych podmiotów, w tym do muzeum, aby przygotować jak najciekawszą ofertę. - Wrócimy z tą wystawą do Chojnic - zapowiada Wera-Malatyńska. - Może uda się pokazać ją także gdzie indziej.

- Chodzi nam też o to, żeby pokazać to, co jest teraz - dopowiada Przemysław Zientkowski. - Żeby Niemcy nie myśleli, że Polska jest w ruinie...

Zaginął Michał Marcinkowski z Janikowa. Czy ktoś go widział?

Zamysł jest taki, by ekspozycja nie była nudna i sztampowa. - Chcemy dać jej ducha - śmieje się Wera-Malatyńska.

Brandenburg-Preusen Museum w Berlinie to placówka, która dokumentuje m.in. związki polsko-niemieckie w dziejach. Więc wystawa doskonale wpisuje się w jej charakter.

Może się też okazać, że zainspiruje do odwiedzin w naszych stronach i wpłynie na atrakcyjność turystyczną regionu. A o to też przecież chodzi...