Dobra wola, zazdrość, a może złośliwość. Ludzie listy piszą do skarbówek. I to na masową skalę. Tylko w zeszłym roku do toruńskich Urzędów Skarbowych od tzw. życzliwych wpłynęło ponad dwieście skarg i donosów.
Wbrew pozorom święci nie jesteśmy. Świadczą o tym chociażby statystyki Urzędów Skarbowych w Toruniu. Liczby mówią same za siebie. - Często lubimy donosić - mówi rzecznik pierwszego Urzędu Skarbowego w Toruniu Justyna Kowalska:
Donosimy najczęściej pod wpływem emocji, np. po awanturze z szefem lub - jeszcze drastyczniej - po prostu po utracie pracy. Emocje to jednak zły doradca.
Wtedy to nagle nas oświaca i przypominamy sobie grzeszki naszych często byłych już pracodawców. A to, że szef zatrudnia na czarno, albo to, że nie rozlicza się z fiskusem. Mówimy, a w zasadzie piszemy wszystko, jak na spowiedzi.
Jak traktować donosy? Jedni powiedzą: to obywatelski obowiązek, bo czasami po skargach rzeczywiście wychodzi na jak wiele gospodarczych malwersacji. Ale znacznie więcej osób jest zdania, że to zwykła zemsta. A zemsta jest słodka.