Do redakcji zadzwoniła mieszkanka ul. Świerkowej w Dobrczu. - Od czasu do czasu na osiedlu śmierdzi nie do wytrzymania - wskazuje Danuta Kucik, która, wraz z mężem, postanowiła namierzyć źródło fetoru.
Efekt ich zbulwersował. - To niepojęte, ale okazało się, że na okolicznych polach wylewane jest szambo - ujawnia wyniki śledztwa Czytelniczka, która dysponuje zdjęciami szambiarek "przy pracy".
Poskarżyła się na te praktyki do urzędu gminy. - Jednak nie doczekałam się poważnej reakcji - twierdzi.
Sekretarz Dobrcza zapewnia, że skargi nie zignorowano. - Podjęliśmy interwencję i ustaliliśmy, że nieczystości są wylewane na polu należącym do nadleśnictwa Żołędowo - informuje Leszek Daroszewski.
Nie robią tego jednak leśnicy, tylko koło łowieckie, które dzierżawi od nich teren. Wiedzą jednak co się na nim dzieje. - Faktycznie pole było nawożone, ale gnojówką, a nie szambem - wskazuje nadleśniczy Krzysztof Sztajnborn, którego dziwią skargi mieszkańców.
- Sytuacja miała miejsce raz, nie stało się nic sprzecznego z prawem, a narzekają po prostu osoby, które przeprowadziły się z miasta, i którym przeszkadza zapach wsi - bagatelizuje leśnik.
Czytelniczka jednak przekonuje, że nie jest przewrażliwiona i wie o czym mówi. - Rozróżniam zapach gnojówki od szamba, a ta sytuacja nie zdarzyła się raz, tylko kilkakrotnie - obstaje przy swoim Danuta Kucik.
- Fetor był tak straszny, że bolała głowa i dochodziło do torsji - wtóruje jej mąż, Ryszard.
Stronę Czytelników trzyma sekretarz gminy. - Kwestią nadrzędną jest komfort mieszkańców, dlatego nie zostawimy tak tej sprawy, bo smród w okolicach staje się coraz większym problemem - deklaruje Leszek Doroszewski i zapowiada rozmowy z nawożącymi gnojówką.
- Zaproponujemy na przykład, by robili to w nocy -dodaje urzędnik.