Pani Małgorzata ma już dość tego zapachu. - Często chodzę tędy z małą Julią, którą się opiekuję. Tego zapachu jednak już nie mogę wytrzymać. Zawsze, gdy tędy idziemy jest mi słabo. A to takie urocze miejsce - opowiada.
Małgorzata Wlaźlacka o tym co widzi i czuje poinformowała już wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.
- Przecież tak być nie może. Jest tu aż grubo od zaschniętych nieczystości. Muszę wozić dziecko w wózku lub trzymać za rączkę, aby nie wpadło w to cuchnące błoto - opowiada. - Mam wrażenie, że ktoś tu regularnie wylewa szambo. Mam nadzieję, że odpowiednie służby się tym zajmą i to jak najszybciej.
Byliśmy tam na miejscu i faktycznie, unosi się tam nieprzyjemny zapach. W koleinach można zobaczyć kałuże z żółtą brudną wodą.
Zapytaliśmy pracowników Miejskich Wodociągów i Kanalizacji o to, czy nie było tam w ostatnim czasie awarii. Okazało się, że nie. - Nikt tam też nie wylewa szamba ani ścieków - usłyszeliśmy od Aleksandry Kowalskiej, kierownik referatu rolnictwa, leśnictwa i gospodarki wodnej w Urzędzie Miasta. - Przykry zapach powoduje stojąca woda w kałużach. Tam jest dość wysoki poziom wód gruntowych i kałuże nie chcą wyschnąć.
Obiecano nam, że w najbliższym czasie na miejsce udadzą się pracownicy wodociągów i uporządkują teren.
- Cieszę się, że o sprawie poinformowałam "Pomorską". Może dzięki temu w końcu nie będę musiała zasłaniać nosa, gdy będę tędy przechodzić - mówi pani Małgorzata.