Jej córka, Krystyna Prondzińska, wyznała że mama przejęta była, jak mało kiedy. Sama wybrała kreację. Do fryzjera się już wybrać nie mogła, ale od czego są wałki?
W piątek jubilatkę odwiedzili goście Bogusława Cierpisz, zastępca dyrektora wydziału spraw obywatelskich Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego i burmistrz Czerska Marek Jankowski. Marianna Gliszczyńska, ponieważ przez całe życie dbała o urodę i przywiązywała dużą wagę do stroju, założyła na noc na głowę wałki, by mieć piękne loki.
Przed rokiem jubilatka złamała biodro i odtąd więcej czasu spędza na wózku inwalidzkim, ale nadal zachowuje wigor, którego mogliby jej pozazdrościć młodsi. W 99-urodziny bawiła się na rodzinnej imprezie pod namiotem i jeszcze o 11.00 wieczorem nie miała ochoty na odpoczynek. - Pamiętam, że jak miała 94-urodziny, to jeszcze tańczyła na weselu - _wspomina córka Krystyna Prondzińska. - _Mama cieszy się, że przyjeżdżają bliscy.
W sobotę na setnych urodzinach w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej bawiło się 70 osób z rodziny. A rodzina jest spora. Jubilatka urodziła pięcioro dzieci, ma 14 wnuków i 20 prawnuków. W piątek w domu przy Piaskowej krzątała się wnuczka ze Szczecina, Gabriela Wysocka. - _Jako jedyna miałam przywilej spania w łóżku z dziadkami - _wspomina.
Recepta na długowieczność pani Marianny? Pogoda ducha, umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. I ... dobry mąż. Córka Krystyna mówi, że oprócz wspaniałej mamy miała też wyjątkowego, oddanego rodzinie, ojca. - Byli wyjątkowym małżeństwem, nie widziałam, by się kiedykolwiek kłócili. Ojciec był stolarzem, a pomagał w domu, jak mógł. Tarł ziemniaki na placki ziemniaczane dla licznej rodziny, a bywało, że i szył.