Skarga została odrzucona przez komisję rewizyjną. Zdaniem Wałdocha burmistrz z premedytacją przedstawiał członków tego ciała jako doktorów nauk, by podnieść prestiż tego gremium. I wywołać wrażenie, że tacy specjaliści na pewno nie dopuszczą do złego zarządzania miejską spółką.
Przeczytaj także: Tragedia pod Mogilnem. Aresztowani zaprzeczają, że zabili
O sprawie już pisaliśmy, jej odprysk pojawił się na sesji, bo o status rady pytała także radna Marzenna Osowicka. Teraz zajęła się skargą komisją rewizyjna, która orzekła, że na pewno nie ma mowy o świadomym kłamstwie burmistrza, co najwyżej, jak to ujął radny Stanisław Kowalik, można mówić o „przejęzyczeniu”. Radni rozważali też, czy definiowanie członków rady jako doktorów miało wpływ na jakiekolwiek decyzje i doszli do wniosku, że nie, a więc „przejęzyczenie” Arseniusza Finstera nie doprowadziło do żadnej szkody.
Ale komisja rewizyjna nie poprzestała na stwierdzeniu, że nic się nie stało. Chce, aby burmistrz bardziej się pilnował i nie podawał do publicznej wiadomości niezweryfikowanych informacji. Na posiedzeniu komisji doszło do słownych przepychanek z gościem spoza niej. Kamil Kaczmarek zwracał uwagę, że radni powinni znać treść wniosku, jaki będą głosować, ale jego uwagi zostały odebrane jako zaburzanie porządku obrad. Padła nawet groźba ze strony burmistrza, że jeśli w przyszłości obrady komisji będą w taki sposób zakłócane, to on jest gotów wzywać nawet policję. Teraz jest tak, że na posiedzeniach komisji mieszkańcy mogą przysłuchiwać się im, ale głos mogą zabierać tylko za zgodą przewodniczącego.
***
Pogoda na dziś, 9 sierpnia 2016, wideo: TVN Meteo Active/x-news