Kazimierz Śmieszny, właściciel zakładu przemysłu mięsnego i gospodarstw rolnych zatrudnia ponad 200 osób. Nie wszyscy mają swoje mieszkania. Chciał je im zbudować.
- Wiem, że około pięćdziesięciu moich pracowników wynajmuje mieszkania. Płacą po kilkaset złotych miesięcznie. Chciałem zbudować dom z windą, w którym byłyby dwa, trzy eleganckie mieszkania dla fachowców, których trudno pozyskać do pracy w naszym mieście, jeśli nie ma dla nich mieszkań - mówi Kazimierz Śmieszny. Dlatego prosił, by rada zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego terenu, na którym leżą jego działki przeznaczone pod budownictwo jednorodzinne. O decyzji rady dowiedział pokątnie.
Budynek miał stanąć u zbiegu ulic Słonecznej i Kochanowskiego. Zanim rada podjęła decyzję, rozeszła się wieść, że Śmieszny będzie budować nie dom, tylko barak dla Ukraińców, których rzekomo chce sprowadzić do pracy w swoim zakładzie.
Najlepsze szlaki rowerowe w naszym regionie [zdjęcia]
W osiedlu, w którym wyrosły piękne domy jednorodzinne, a w planach właścicieli jednej z działek jest ponoć budowa apartamentowca, taka wieść podziałała jak płachta na byka. Protestowano i zbierano podpisy przeciwko zmianom planu.
- Najpierw dostałem pismo, że zmiana planu to procedura długa i kosztowna, potem dowiedziałem się, że rada nie zgodziła się na zmianę planu. Nikt ze mną nie rozmawiał, nie poproszono mnie na komisję. Wyjaśniłbym, że chodzi o mieszkania dla moich pracowników, że zależy mi, żeby Aleksandrów się rozwijał. Powinny tu powstawać nowe miejsca pracy, przynoszące miastu dochody. Jak ściągnąć ludzi do pracy, jeśli nie można im zaoferować mieszkań? - pyta przedsiębiorca, prowadzący zakład od 1978 roku. Rada uznała, że miasto nie może wydać na zmiany w miejscowym planie zagospodarowania 14 tys. zł, bo są tu inne potrzeby.
Sportowe Podsumowanie pomorska.pl - 27 marca 2017.
